- Ciało: 1 2
- Grób: 1
- Melancholia: 1
- Nauka: 1
- Przemijanie: 1
- Ptak: 1
- Słońce: 1
- Trup: 1 2
- Vanitas: 1
- Wzrok: 1
- Zwątpienie: 1
Jerzy ŻuławskiW prosektorium
1Sala wielka i chłodna.
SłońceOkna lśnią wysoko
śmigłe, wąskie, ostrymi sklepione łukami, —
szyby w ołów oprawne
[1]. Jasne słońca oko,
błądząc długo pomiędzy winem i bluszczami,
5padło wreszcie do środka. Złote, drżące płaty
rzuca wkoło niepewne; cofnąć by się chciało,
wrócić znowu pomiędzy drzewa, zieleń, kwiaty —
bo tak strasznie tu wewnątrz, że słońce zadrżało.
TrupWszędzie stoły i trupy.
Zimne, nagie ciała,
10usta strasznie rozwarte i rozwarte oczy:
słońce piersi dotyka — pierś twarda jak skała,
pojrzy w oko — i krzepnie jak w lodu przeźroczy;
włosa szuka — lecz w czaszce gładko wygolonej
siebie tylko zoczyło — zlękło się zwierciadła,
15więc co prędzej w obłoków skryło się zasłony
i posępność znów większa w chłodną salę wpadła.
mnóstwo młodych, żyjących, gdyby
[2] kruków stada,
zwłoki zewsząd otacza. Bez cienia litości
20zgraja noże błyszczące w nagie ciała wkłada,
dziewic łona otwiera, starcom czaszki łupie,
serca, mózgi bezczelnie na zewnątrz dobywa.
Uczuć, myśli siedliska dziś w bezładnej kupie
gnijąc leżą na ziemi i pył je okrywa.
25
urok śmierci otacza; pełne majestatu
zakrywają przed widzem śmiertelną szkaradę,
budząc cześć i zadumę, wierzyć każą światu,
że za grobem jest jakaś tajemna kraina;
30te zaś w prochu zhańbione i ciała i kości
przestrach tylko wzbudzają, i człowiek wspomina
mimo woli o czarnej i wiecznej nicości…
na co piękność i szczęście i rozum i sława,
35i co z pieśni, co z dźwięku rozżalonej liry,
po co szaleć i cierpieć, na co praca krwawa,
na co myśli, co ssają krew gdyby
[3] wampiry:
jeśli końcem istnienia zgnilizna plugawa,
jeśli śmierć nas przemieni w marną garstkę błota,
40jeśli wieczność — niestety — tylko bajka złota?