Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część trzecia - Wiosna
— Byłam u chorego. Jezu, a to leży, jak leżał… Zagadywałam; ani spojrzał na mnie. Słońce...
— Byłam u chorego. Jezu, a to leży, jak leżał… Zagadywałam; ani spojrzał na mnie. Słońce...
Dziad to był ślepy i wszystkim znany. Pies, któren go wiódł na sznurku, zaszczekał zajadle...
Ale Rocho już był w sadzie i chyłkiem przebierał się pod gałęziami do chorego, któren...
Tylko u Dominikowej było głucho i pusto — nikt się nie pokwapił z odwiedzinami. Stara pojękiwała...
— Śpią to jeszcze ociec?
— W sadzie leżą. Nie wnosilim go na noc, bo w izbie...
A oto co było. Maciej już od samego rana był jakiś dziwny — matyjasił, mamrotał cięgiem...
Olkowski zaś pomimo gorączki z ciekawością otworzył paczkę; była w niej herbata, tytoń, gilzy, wędliny...
— Czy tam się nikt nie dostanie? — zapytał, wskazując rozszerzonymi oczami księżyc.
— Chyba po śmierci… — rzucił...
— A teraz jesteś głupi, mój Hamer, bo tego nie rozumiesz, że jak się jest chorym...
powrócił do reszty rodzeństwa, które siedziało na ziemi, pod małym okratowanym okienkiem, wychodzącym na trotuar...
Hasłem tym możemy oznaczać fragmenty, w których przedstawia się jako niezdrowe czy anormalne pewne stany fizyczne lub psychiczne jednostek lub też pewne zjawiska społeczne postrzegane jako anomalie.