Edward Redliński
Konopielka
Ale na dwie trzy chwilki: Ziutek, najstarszy zaras pod kołyske wlazszy ciszkiem, wyrywa małej soske...
Ale na dwie trzy chwilki: Ziutek, najstarszy zaras pod kołyske wlazszy ciszkiem, wyrywa małej soske...
Mała soske wypluła i znowuś rozbeczała sie, ale tak zajadle, że aż gęba jej sie...
A tu Handzia z chaty wylatuje: ręce załamane, włosy potargane i beczy, beczy, a coż...
Ty nie wiszcz, pocieszajo tato, wszystkie umrzem. A może Pambóg zawczasu nad nio ulitował sie...
W samej rzeczy, straszno z śmiercio w jednej chacie być, choć ta nieboszczka maleńka jeszcze...
Na drodze Dunaja spotykam, dokądś szli za interesem. Zatrzymujo sie. Co, umarło? i po skrzynce...
Umarło? pytajo Natośnicha.
Ehe.
Najmniejsze?
Ehe.
Baby żegnajo sie, kiwajo głowami: A jak Handzia? Mocno...
Mój rysunek nie przedstawiał kapelusza. Przedstawiał węża boa trawiącego słonia. Wobec tego narysowałem wnętrze węża...
— To jest skrzynka. Baranek, o jakiego ci chodzi, znajduje się w środku.
Mocno się zdziwiłem...
Dziecko posiada dwoisty status w literaturze. Niekiedy przypisywana jest mu naiwność, dzięki czemu obserwowany przez nie świat odkrywa swą obłudę. Kiedy indziej zaś podkreśla się cechujące dzieci okrucieństwo. W romantyzmie uformowany został swoisty mit dziecka jako posiadającego ,,naturalny" dostęp do prawdy, dar jasnowidzenia i przeczucia (taki jest mały Orcio w Nie-Boskiej komedii). Dziecko bywa beztroskie i niewinne (angeliczne), ale niekiedy posiada cechy diaboliczne.