Stefan Żeromski
Ludzie bezdomni, tom pierwszy
Jedna z „życzliwych mi” osób, pani Laura, w której domu od trzech lat daję lekcję...
Jedna z „życzliwych mi” osób, pani Laura, w której domu od trzech lat daję lekcję...
Jesteśmy wszystkie tak zaawansowane w sztuce mielenia językiem na szkodę bliźnich, że kiedy mężczyzna zbliża...
W pewnej chwili od strony Leńca dał się słyszeć turkot. Widać było światło latarni poruszające...
Turski wiedział, że to wszystko nieprawda. Za bogatego księcia sama uparła się wyjść, wbrew radom...
— Nie, księżno — skłamał. — Tego numeru podobno już wcale nie ma, jak wielu, wielu innych rzeczy...
— Przecież to takie proste. Miałem przed sobą kalekę, nie mogłem więc użyć całej swojej przewagi...
— Otóż to. Spostrzegł on, że mu się dobrowolnie dałem pokonać i to go tak dotknęło...
— Co na tym zależy? Przecież i tak nie temu się wierzy, kto mówi prawdę, lecz...
— Co mi masz do zarzucenia? Przecież to są twoje fantazje, te obawy co do pochodzenia...
Nie zaznaczaliśmy każdego kłamstwa powiedzianego przez bohaterów wszystkich tekstów literackich, a jedynie wskazywaliśmy na pewne wypowiedzi o ogólniejszym znaczeniu — np. takie, w których widoczne stają się przyczyny uciekania się do kłamstwa albo jego skutki.