Henryk Sienkiewicz
Quo vadis
Jednakże zdawał sobie już sprawę, że to ona ubrała Ligię w tę jakąś wyjątkową, niewysłowioną...
Jednakże zdawał sobie już sprawę, że to ona ubrała Ligię w tę jakąś wyjątkową, niewysłowioną...
— Mam dosyć Rzymu, cezara, uczt, Augusty, Tygellina i was wszystkich! Duszę się! Nie mogę tak...
Oddychał tylko rozgłośnie i znać było, że burzy się w duszy i że choć zawsze...
I ona znalazła drogą istotę, z którą groził jej wiekuisty rozdział. Czasem łudziła się wprawdzie...
W końcu myśli jego rozpętały się jak fale targane wichrem. Budziła się w nim żądza...
I wahał się. Wierzył, że prawda żywa nie zginie i musi przeważyć, ale chwilami myślał...
Oni złorzeczą, owszem z ostatnią wzgardą, jako o nieprzyjacielu ludzi, mówią o tych na Wschodzie...
Urodziłem się w roku 18… jako spadkobierca wielkiego majątku. Miałem wybitne uzdolnienia, byłem bardzo pilny...
W tym stanie, oczywiście, musiałem głęboko rozmyślać nad tym dualizmem, który jest zarazem źródłem głębokiej...
Chodzi tu o sytuację wewnętrznego rozdarcia bohatera, ścierania się w jego zapatrywaniach oraz postępowaniu sprzecznych poglądów, idei, pomysłów na życie, systemów wartości, wymogów lojalności itp.