Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część pierwsza - Jesień
— I cóż, do urzędu pójdzie?…
— Co? Mój Jaś do urzędu, na pisarka? Nie po tom...
— I cóż, do urzędu pójdzie?…
— Co? Mój Jaś do urzędu, na pisarka? Nie po tom...
— Prawdę mówię. Dobrodziej był z Panem Jezusem u Bartka za wodą…
— Cie… na jarmarku widziałam...
Albo i ten ksiądz! Do roboty go będzie zaganiał! Hale, sam nic nie robi, frasunku...
— Byłeś pono u dobrodzieja? No i co?
— A cóż by, nic! W kościele bym to...
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
— Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co...
Przekorna baba była, nieustępliwa i o wszystkim mająca swoje powiedzenie, nieraz takie, że aż ludziom...
— Na ambonie i każdemu z osobna to mówię, ale wy jak te psy tylko nastajecie...
— Dopomóżcie, poredźcie — prosił cicho.
— A to się ożeń z młódką, a wnet się wylekujesz! — zaczęła...
— Pono ptaszki nosiłeś dobrodziejowi? — zagadnął Boryna.
— Nosiłem, nosiłem! — Położył z nagła łyżkę i jął opowiadać...
— Pousadzałem dobrodziejów, narodem ich obwaliłem, że do połednia się nie ruszą.
— Hale, łaznowski proboszcz długo...
Motyw ten został wprowadzony, ponieważ z jednej strony uzupełnia odzwierciedlenie podziału na stany (obok chłopa, szlachcica, Żyda i mieszczanina; por. Rozmowa między trzema osobami... Mikołaja Reja, ale też Wesele Wyspiańskiego), z drugiej zaś ksiądz stanowi od czasów romantyzmu (i Księdza Piotra z Dziadów Mickiewicza) ważną postać w literaturze, mającą często stanowić uosobienie ,,sumienia narodu" (lub tylko pewnej społeczności — jak np. w Chłopach Reymonta).