Henryk Sienkiewicz
Potop, tom pierwszy
— Kmicic spalił Wołmontowicze! — krzyknęła chórem szlachta. — Pomordował mężów, niewiasty, dzieci! Kmicic to uczynił!…
— My ludzi...
— Kmicic spalił Wołmontowicze! — krzyknęła chórem szlachta. — Pomordował mężów, niewiasty, dzieci! Kmicic to uczynił!…
— My ludzi...
— Nie ma już nikogo! Wychodź waść!
Pan Kmicic wytoczył się z izby jak pijany.
— Oleńka...
A że ja wyciąłem tę hardą szlachtę, to Bóg widzi, iż nie stało się to...
Znowu uczuł chęć samotności. Nagle błysnęła w nim zła myśl: „To ona, Zosia, zmusza mnie...
Ze wszystkich stron to samo. Nagonka nie ustawała. Uszy wypełnione miał nacjonal-bełkotem, ochrypłym wyciem szczekaczek...
Spokojnie czekał. Gdzieś daleko, na piętrze, słychać było rozmowę. — Śmiech. — Śmiech był kobiecy. Ale i...
Panna Wanda siedziała smirno na stołku — jak podczas rekolekcji — gdzie ją los wśród tego balu...
Unikając na ogół wciągania na naszą listę motywów określeń stanów emocjonalnych, pozostawiliśmy jednak te z nich, które niosą ze sobą dodatkowy bagaż znaczeń. Nienawiść, będąc ogromną siłą negatywną, zdolną kierować ludzkim postępowaniem, na pewno do nich należy.