Marcel Proust
W stronę Swanna
Niedaleko kościoła minęliśmy pana Legrandin, który szedł w przeciwnym kierunku, prowadząc wciąż tę samą damę...
Niedaleko kościoła minęliśmy pana Legrandin, który szedł w przeciwnym kierunku, prowadząc wciąż tę samą damę...
— A czy pan zna kogo w Balbec? — rzekł ojciec. — Właśnie ten mały ma tam jechać...
Raz zdawało mu się, że widzi ją przez okno. Przytuliła twarz do szyby i patrzała...
Zaśmiała się cicho jakąś bezmierną, obłędną rozkoszą, wtuliła się w niego, objęła go rękami, tarła...
Przyklękła w bruździe i cisnąc mu się do kolan, wpierała w niego oczy, przepaści ogniste...
— Dzieciak z ciebie, Anka, ogromny dzieciak!…
— Bom szczęśliwa dzisiaj… kocham — odpowiedziała porywczo, szukając oczami Karola...
Było jej smutno, i takim dziwnym smutkiem ogarniał ją ten dom obcy, te szeregi pokojów...
— Bernard! — zawołał mocniej — on ma stałe delirium tremens opluwania wszystkiego, on jest jak ślepy, który...
Siedziała, wachlując się lekko, nie patrzyła na niego, nie patrzyła na nikogo, chociaż jej promienne...
— Wiesz Myszkowski, że ta ruda Mendelsohnówna ma sznyt, ma jakiegoś diabła w ślepiach.
— Co mnie...
Wiąże się z nim wielka władza — wszak we wzroku skupia się moc duszy i wola. Spojrzenie często odgrywa ważną rolę w różnych interakcjach społecznych, w których przecież nie tylko słowa znaczą i wpływają na rzeczywistość, ale również np. postawa ciała i treści przekazywane dzięki oku.