Władysław Stanisław Reymont
W porębie
Znał on to wszystko dobrze, znał, jak znał każdy rów, każdą suszkę, każde prawie grubsze...
Znał on to wszystko dobrze, znał, jak znał każdy rów, każdą suszkę, każde prawie grubsze...
Dopiero dnia pewnego, kiedy błądził samotnie w lasach podtatrzańskich, naraz postać starego, serdecznie niegdyś kochanego...
Nie odwracał twarzy. Wiedział, że zwróciwszy się, spojrzy w pustkę i rozwieje zwidzenie, całkiem realne...
Po odejściu lokaja przypudrowała twarz, umiejęnym, lekkim dotknięciem węgla podczerniła ogromne, ciemne oczy i, spojrzawszy...