Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część czwarta - Lato
Ale cóż, kiej śpik prawie się go nie imał… Bo co jeno zaczynało go morzyć...
Ale cóż, kiej śpik prawie się go nie imał… Bo co jeno zaczynało go morzyć...
Ludzie zaczęli się pchać naprzód, że ani myśleć było o wyjściu, ruszyć się nawet nie...
Jakoż wkrótce stanęły księże sanie przed gankiem, a on sam w komży na futrze, poprzedzany...
Kobieta broniła go, jak mogła, obrazem świętym osłaniając, to kredą poświęcaną znacząc progi a okna...
Przyjechali jeszcze na czas, ale już śmierć siedziała na progu, a diabli przez moc dobywali...
Aż w końcu i ksiądz przyleciał i jął swoje prawić — nie usłuchali, stali nieporuszeni, nikt...
A ksiądz usiadł z powrotem na kółkach od pługa, zażył tabaki i rozłożył brewiarz, ale...
Ksiądz się uśmiechnął dobrotliwie i zaraz znowu przystanął przy kopaczach.
— Szczęść Boże w robocie!
— Boże...
I ksiądz skręcił na prawo, ku cmentarzowi, który leżał z tej strony wsi, przy topolami...
— Ino jeden ksiądz uszanuje człowieka, ino on jeden!… Niech ci Bóg da zdrowie i ta...
Motyw ten został wprowadzony, ponieważ z jednej strony uzupełnia odzwierciedlenie podziału na stany (obok chłopa, szlachcica, Żyda i mieszczanina; por. Rozmowa między trzema osobami... Mikołaja Reja, ale też Wesele Wyspiańskiego), z drugiej zaś ksiądz stanowi od czasów romantyzmu (i Księdza Piotra z Dziadów Mickiewicza) ważną postać w literaturze, mającą często stanowić uosobienie ,,sumienia narodu" (lub tylko pewnej społeczności — jak np. w Chłopach Reymonta).