PANI PERNELLE Mój Boże! Z mniemań naszych prawda nieraz szydzi:
Nie zawsze można sądzić z tego, co się widzi.
ORGON Zwariuję!
PANI PERNELLE Często człowiek sprawę przeinaczy
I właśnie, co jest dobrem, jako złe tłumaczy.
ORGON Mam więc cnotą tłumaczyć i bojaźnią nieba,
Że chciał mi ściskać żonę?
PANI PERNELLE We wszystkim potrzeba,
Nim się kogoś oskarży, mieć niezbity powód
I winieneś był czekać na jawniejszy dowód.
ORGON Cóż, u diaska! Rzecz sprawdzić, mówisz, własnym okiem?
Więc matka chce, bym czekał, aż on mi pod bokiem
Rozpocznie… Tfu, o mało człek głupstwa nie zbreszył!
PANI PERNELLE Ten człowiek raczej zbytkiem cnót najczystszych grzeszył
I w głowie mi się nie chce pomieścić, doprawdy,
By w tym, co mi mówicie, bodaj cień był prawdy.
ORGON No, gdyby to nie było od matki jejmości,
Sam nie wiem, co bym zrobił, w takiej jestem złości.
DORYNA Jaką miarką kto mierzył, taką mu odmierzą:
Pan nie chciał wierzyć innym, dziś panu nie wierzą.
KLEANT Ale my tu tracimy drogi czas na plotki,
Gdy trzeba jak najśpieszniej znaleźć jakie środki
Na łotra, co z pewnością nie bawi się w żarty.
DAMIS Jak to? On by śmiał stanąć do walki otwartej?!
ELMIRA Nie sądzę, by te groźby cel odniosły jaki:
Zbyt jawne niewdzięczności w nich widne poszlaki.
KLEANT / do Orgona / Nie licz na to; on znajdzie sprężyny najskrytsze,
By poprzeć to, co uknuł przeciw wam tak chytrze —
I na słabszych dowodach nieraz zdrada zwykła
Motać sieć, której potem nikt już nie rozwikła.
Powtarzam ci raz jeszcze: gdy tą bronią włada,
Łagodzić go koniecznie, nie drażnić wypada.
ORGON Prawda, ale cóż robić? Bezczelności tyle
Sprawiło, żem o wszystkim zapomniał na chwilę.
KLEANT Myślę nad wyszukaniem jakiegoś sposobu,
Aby chociaż pozornie pogodzić was obu.
ELMIRA Gdybym mogła przewidzieć, że tak sprawa stoi,
Nie byłabym kusiła porywczości twojej
I przez…
ORGON / do Doryny, widząc wchodzącego Pana Zgodę / Co chce ten człowiek? Idź, dowiedz się prędko!
Też wybrał się ze swoją do odwiedzin chętką!