tłum. Leonard Sowiński

Konfederaci

„Hej, odmykaj, podły Żydzie!
Będziesz bity...” — „W to mu graj!
Drzwi wywalić póki wyjdzie
Psisko stare!”
Żyd — „Aj waj!
Zaraz, zaraz!”
— „Nahajami
Juchę! Co to? Będziesz spać,
Czy żartować?”
„Ja? Z panami?
Chowaj Boże! Dajcie wstać,
Jasne pany (ciszej — głupi)!”
— „Co tam czekać! walże już!”
Drzwi runęły... nahaj wzdłuż
Po żydowskim karku łupi.
„A! Jak się masz, świnio, Żydzie!
Trzymaj psiego syna!”
Ta nahajem, ta nahajem.
Żyd kurczy się, zgina:,
„Nie żartujcie, mości panie!”
— „Dzień dobry, niezdaro!
Jeszcze parcha, jeszcze!... dosyć!
Wybaczaj, psia wiaro!
Masz dobrydzień! a gdzie córka?”
— „Umarła, panowie.”
— „Łżesz, Judaszu! pal go batem!
Na zdrowie, na zdrowie!”
— „Oj, panie mój, gołąbku mój,
Dalibóg nie żyje!”
— „Łżesz, łajdaku!”
— „Jeśli kłamię,
Niech mnie Bóg zabije!” —
„Nie Bóg, a my. Przyznawaj się!”
— „Na co bym ja chował,
Gdyby żyła? Bodaj mnie tak
Pan Bóg poratował!...”
— „Cha, cha, cha, cha!... Patrzcie, państwo,
Czart pacierze mruczy.
Przeżegnaj się!”
„Jakże ono?
Niech mnie pan nauczy.”
— „Ot tak, patrzaj!...”
Lach żegna się,
Za nim Żyd parszywy:
„Brawo! brawo! ot i ochrzcił.
No! za takie dziwy
Mohoryczu, mości panie!
Słyszysz? Ty ochrzczony!
Mohoryczu!”
— „Zaraz, zaraz!”
Każdy jak szalony
Ryczy, wrzeszczy, a po stole
Kufle postukują.
„Jeszcze Polska nie zginęła!”
Lachy wyśpiewują.
„Dawaj, Żydzie!”
Nowochrzczeniec
To w lochu, to w chacie,
Miga, biega i dolewa;
A konfederaci
Znów hukają: „Żydzie! miodu!”
Żyd lata zziajany.
„Gdzie cymbały? Graj, psia wiaro!”
Aż trzęsą się ściany —
Odcinają krakowiaka,
Walca i mazura,
A Żyd spojrzy — tu pod nosem:
„Szlachecka natura!”
— „Dobrze, dosyć! śpiewaj teraz!”
— „Dalibóg, nie mogę!”
— „Nie przysięgaj się, psia jucho!”
— „Jakąż wam? Niebogę?
Była sobie Handzia,
Kaleka nieboga,
Bożyła się, prosiła się,
Że boli jej noga:
Na pańszczyznę nie chodziła,
A za parobkami
Po cichutku i ładniutko
Między burzanami.”
— „Dość! to jakaś schizmatycka,
I słowa nieskromne!”
— „Jakiejże wam? chyba taką?
Czekajcie! przypomnę...”
„Oj, przed panem Todorem
Chodził Żydek ślad w ślad,
Oj, przed panem Todorem
Chodził w przód, chodził w zad.”
„Dobrze, dosyć! teraz zapłać!”
— „Żartujecie, panie;
Za co płacić?”
— „Że słuchali.
Nie krzyw się, bałwanie!
To nie żarty. Dawaj grosze!”
„Jakie grosze? Czyje?
U mnie nie ma ni szeląga,
Łaską pańską żyję.”
„Łżesz, sobako! przyznawaj się!
Hajże go tu znowu
Nahajami!”
Zaświstały,
Chrzczą Lejbę na nowo.
I ćwiczyli i łupili
Aż pierze leciało...
„Dalibógże, ani grosza!
Zjedzcie moje ciało!
Ani grosza! Gwałt! Ratujcie!”
„My tu tobie damy.”
„Poczekajcie, ja coś powiem.”
„Słuchamy, słuchamy,
Tylko nie łżyj, bo choć zdechniesz,
Łgarstwo nie pomoże.”
— „Nie, w Olszanie...”
— „Grosze twoje?”
— „Moje!... chowaj Boże!
Nie, ja mówię, że w Olszanie...
Olszańscy Schizmaci
Po trzy domy i po cztery
Żyją w jednej chacie.”
— „My to wiemy, bośmy sami
Tak ich ociosali.”
— „Nie to, nie to... Bodajże was...
Biedy by nie znali,
Niech pieniądze się wam przyśnią...
Widzicie... Olszana...
Tam jest cerkiew... u starosty...
Jest córka Oksana.
Chowaj Boże! Jaka śliczna!
A jakie to mile!
A dukatów! Choć nie jego —
To co? Byle były!”
— „Byle były, jednakowo!
Dobrze Lejba radzi:
Lecz, by większa pewność była,
Niechże sam prowadzi.
Ubieraj się!”
Pojechali
Lachy do Olszany;
Jeden tylko gdzieś pod ławą
Konfederat pjany.
Wstać nie zduża, lecz wesoły
Przyśpiewuje sobie:
........................
........................