Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) O tem co w Polszcze dzieyopis mieć winien
(Dowiedzieliśmy się z komunikatu krakowskiej Akademii Umiejętności, iż ta, ku wielkiemu swemu żalowi, nie mogła przyznać nagrody imienia Barczewskiego za rok bieżący prof. Aszkenazemu, a to dla jego brzydkiego wyznania, przeciw któremu zastrzegają się wyraźnie statuta fundacji. Nie wszystkim znane jest jednak wiekopomne a skrzydlate słowo prof. Aszkenazego, zrodzone w następstwie tego wyroku. Mianowicie, skrzywdzony autor «Łukasińskiego», w chwili pierwszego rozgoryczenia, miał się wyrazić do jednego z najpoważniejszych członków instytucji, prof Mor…skiego, że wobec tego Akademia powinna oglądać nie *książki* kandydatów, ale… zupełnie, ale to zupełnie co innego… Jędrne to oświadczenie uczonego historyka natchnęło nas do zamknięcia niniejszego zdarzenia w ramy znanej fraszki naszego znakomitego protoplasty, Jana z Czarnolasu). Sądziła Akademia dorocznym zwyczaiem, Kto się w piórze nalepiey odznaczył przed kraiem. O praemium się zabiegał, bez boskiey obrazy, Tomkowic z Sodalicyi y pan Aszkenazy. W długie się Akademia spory nie wdawała, Ieno im obu z sobą do łaźniey kazała; Iako że tam rozsądzać będzie komisyia, Kto ma lepsze kondycye y nagroda czyia. Męże co nayuczeńsze zasiadły u stoła, A ci dway, z szat rozdziani (iako rzec?) do goła. Pogląda Akademia kędy trza, a ono Barzo nierowno obie skryby podzielono. Tomkowic stawa śmiele, bo ma rzecz w porządku; Zasię tamten Żydowin skrył się w ciemnym kątku. «Wżdy, — rzeknie prezes — sądząc pomyśleniem zdrowem, Iakoż mu dawać praemium z defektem takowem?» Zaczem wszystkie iurory dały głos iednaki, Że on dzieyopis cale ma poważne braki. Pokraśniał aż Tomkowic, chlubnie odznaczony, Zmówił krótki paciorek y wdział kalesony. Aszkenazy zmarkotniał: łza mu w oku błyska; Trudno: co raz człek stracił, tego nie odzyska. Nie mył się biedny długo y iechał tem chutniey: Nie każdy w Polszcze weźmie po Bekwarku lutniey.