Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) List otwarty kobiety polskiej pod adresem «Zielonego Balonika»
Do twych licznych wieńców chwały, Mój czcigodny kabarecie, Pozwól dzisiaj listek mały Dorzucić polskiej kobiecie. Usłysz od niej prawdy słowo, Moja kliczko «pięknych duchów», Żeś edycją luksusową Typowych polskich eunuchów. Gdy obalasz dawne style, Nowe wieścisz schrypłym głosem, Czyś pomyślał choć przez chwilę Nad nieszczęsnym moim losem? Aby w tajnie mego serca Zajrzeć, coś uczynił, powiedz? Nieodrodny spadkobierca Starego gbura z Nagłowic! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sto lat w lirycznej niewoli Jęczymy: u nóg koturny, Czoło w świętej aureoli, Na głowie popiołów urny, Spojrzenie czyste a tkliwe, Na piersiach cnoty puklerze: Sto lat czekamy cierpliwe, Kto nas z tych strojów rozbierze. Gdy rozeszła się wieść głucha Jakiejś nowej ewangelii, Jasny płomień w sercach bucha: Precz z Kordianem, w kąt Anhelli; Jakiś nowy dreszcz nas wzrusza, Droga życia każda chwila, Laura szuka kapelusza, Weneda sukienki *lila*, Aldona tłucze się w wieżę Wołając: proszę otworzyć! Grażyna zrzuca pancerze, Lecz nie zdążyła nic włożyć — Do Telimeny Zosieczka, Ukrywszy w dłoniach oblicze, Szepce wstydliwie: Cioteczka, Naucz mnie tańczyć macziczę! Pokazując zgrabne nóżki, Pani Aniela Beniowska Przykleja zalotne muszki Koło zadartego noska — Każda woła: nie chcę dziecka! Szepcą nawet starsze panie, Że *Marynia Połaniecka* Przyspieszyła rozwiązanie!! Wszędzie nową czuć herezją — W całym stawku płytko-grząskim, Gdzie obowiązek poezją, A poezja obowiązkiem, Wszystko czeka z utęsknieniem, Skąd zaświta nowa era: Wreszcie słyszym z serca drżeniem, Że — — *kabaret* się otwiera! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Jakiż zawód! To zebranie Poczciwych sarmackich gburów, Mordobicie, wódkochlanie, Kurdesze pijackich chórów, Łby dymiące, sprośne fraszki, Ryki bezmyślnych toastów — To wasze górne igraszki, Nieodrodne plemię Piastów? Któż z was pojmie i wyśpiewa Dziewiczego ciała zapach, Jak z melancholii omdlewa W waszych grubych polskich łapach! Kto się umie drażnić mową Szumu jedwabnych falbanek? — *Co wam o to!* gadaj zdrowo! Byle w komplecie był «*wianek*»! Kto z piersi naszej westchnienia Nieznacznym dobędzie gestem? Kto uprzedzi głos sumienia Opadłych sukien szelestem? Kto z was pieszczotą zuchwałą Zbudzi sen zaklętych dziewic? Niech wystąpi! zaraz! śmiało! Gdzież jest ten z bajki królewic? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niż waszych słuchać hałasów, «Nowej kultury» rycerze, Wolę czekać lepszych czasów W skromnej, polskiej… garsonierze! Pisane w r. 1906.