Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Pożegnanie jesieni
Łohoyski objął go silnie i pocałował w same usta — spełniło się: byli jednym duchem unoszącym...
Łohoyski objął go silnie i pocałował w same usta — spełniło się: byli jednym duchem unoszącym...
A oni mówili. Ale co mówili? — to było najważniejsze. Niestety, żaden z nich pamiętać tego...
Łohoyski jako dawno „wtajemniczony” drzemał na kanapie, słuchając urywanych, bezsensownych zdań Atanazego, który jak hiena...
Aż nagle pocisk pękł i wszystko zmieniło się jak od dotknięcia czarodziejskiej pałeczki. Przecudowny w...
„Te portki Łohoyskiego i ten ogród w słońcu to było jednak coś. Nie to, co...
— Musisz zerwać ze wszystkim, a nade wszystko z kokainą. À propos chciałem cię prosić — mówił...
— Weźcie się do jakiej pożytecznej pracy, jak mówiła ta twoja ciotka. To klasyczne! — rzekł Łohoyski...
Łohoyski wpadł w zwykłą kokainową gadatliwość i plótł bez pamięci, z tym złudzeniem, że mówi...
W przerwach wichru słychać było szalone grzmocenie nienasyconego formą Ziezia w nieszczęsny instrument. Zażywając niezmiernie...
A więc najprzód wypił kolosalną ilość czystej wódy, popijając czystym „maggim” na zakąskę. Potem zjadł...