- Anioł: 1
- Błogosławieństwo: 1
- Bóg: 1 2 3 4
- Ciało: 1 2 3 4
- Cień: 1
- Cmentarz: 1
- Czary: 1
- Czas: 1
- Danse macabre: 1 2
- Egzorcyzm: 1
- Erotyzm: 1 2
- Flirt: 1
- Gotycyzm: 1 2
- Gra: 1 2 3
- Grób: 1
- Grzech: 1 2
- Hańba: 1
- Kara: 1
- Kobieta: 1
- Kobieta "upadła": 1
- Konflikt wewnętrzny: 1
- Krzywda: 1
- Ksiądz: 1
- Kuszenie: 1 2
- Las: 1 2 3
- Łzy: 1
- Miłość niespełniona: 1
- Miłość silniejsza niż śmierć: 1
- Miłość tragiczna: 1 2
- Modlitwa: 1
- Natura: 1
- Obrzędy: 1
- Ogień: 1
- Okręt: 1
- Pielgrzym: 1
- Pocałunek: 1 2
- Podróż: 1
- Pogrzeb: 1
- Przemijanie: 1
- Religia: 1 2
- Sen: 1 2
- Serce: 1
- Szczęście: 1 2
- Śmierć: 1
- Światło: 1
- Świętokradztwo: 1 2
- Tęsknota: 1
- Trup: 1 2 3
- Wspomnienia: 1
- Zabawa: 1
- Zaświaty: 1
- Zmartwychwstanie: 1 2
- Zmysły: 1
pisownia łączna/rozdzielna: nawznak > na wznak; gdzieindziej > gdzie indziej; poprostu > po prostu; niema > nie ma;
fleksja: któremi > którymi; tem > tym itp.; mię > mnie;
leksyka/pisownia u/ó/o: chróst > chrust; owdzie > ówdzie;
interpunkcja: Przebacz sen mój przebiegły i noc i dziewczynę > Przebacz sen mój przebiegły i noc, i dziewczynę itp.; dodano kropki po zdaniach w didaskaliach.
Bolesław LeśmianDziejba leśnaDziejba leśna
Grób, Cmentarz, Gotycyzm, Danse macabreCień, Ogień, ŚwiatłoPielgrzymWnętrze grobowca pogańskiego. Przez otwór z prawej strony — wchodzi święty Makary[1] z wiązką chrustu na plecach. Posuwa się w głąb grobowca, układa chrust na ziemi i roznieca ognisko. Zrazu drobny, a potem coraz większy płomień rozwidnia grotę światłem, które pełga[2] po ścianach grobowca wraz z towarzyszącą mu w bezładnym popłochu gromadą niepohamowanych cieni. Blask pada na leżące tu i ówdzie zwłoki, rozmaicie na ziemi rozpostarte. Święty Makary — odziany w szaty ubogie. Jest krępy — z czarną brodą. Ruchy ma pewne siebie, choć nieco porywcze i niespokojne. Układa płaszcz na ziemi i z chrustu robi jakie takie wezgłowie, aby spocząć.
MAKARY
1
Tu spocznę. Tu — mój nocleg — w pobliżu tych twarzy,
Z którymi blask ogniska tak źle się kojarzy, —
Tak mu obco po martwych bezwyrazach pełgać —
Tak się boi w sen wieczny zbyt złociście wełgać!
5
Prześpię noc. Na noc całą dla świata — przeminę
I pomyślę, żem nabył śmierci odrobinę
Od tych zmarłych… A z taką odrobiną właśnie
Łatwiej mi już do Boga…
Leżą tak grymaśnie…
10Ten — na wznak, ów — na boku, a tamten — na brzuchu.
Coś w nich jeszcze się dzieje — pomimo bezruchu.
Może milczą — wsłuchani w podziemnych burz łoskot?
A może weszli w bezmiar tych pośmiertnych prostot,
Gdzie się wszystko tak spełnia, jak chęć szumu w lesie,
15A cokolwiek się staje — jest tym, czego chce się…
Posuwając się w głąb grobowca, zatrzymuje się nad trupem o kształtach świadczących jeszcze o dobrobycie — tłustych i ordynarnych.
Więc i taki otylec — z mgłą zaświatów sprzeczny —
Karkiem śmiesznie rubasznym — pcha się w żywot wieczny?
Przygląda się następnemu.
A ten ma niesprawdzalną obojętność w twarzy
Na to, co się zdarzyło — lub jeszcze się zdarzy…
Spostrzega piłkę.
20
Piłka, którą poganin w swej bezbożnej chuci
Rzucił w zaświat i czekał, czy mu kto odrzuci?
Spostrzega trupa dziewczyny.
Ileż to wiosen w kościach? Młodziuchna próchniatka.
I dłonie dołyszkami
[3] odwróciła blada,
25Jak gdyby próbowała, czy właśnie deszcz pada?…
Można całą jej duszę pomieścić w jaskółce!
Zamyśla się na chwilę.
Na niej, jak na upchanej nicością pościółce,
Głowę do snu utrwalę na dowód pogardy
Dla tych zgręzów
[4] pogańskich! Sen będę miał twardy!
Układa głowę na piersiach dziewczyny i nogi przed się wyciąga.
30
I przez sen będę chwalił bezmiar Twej wszechmocy —
Śnij mi się, Boże wielki, śnij mi się tej nocy!
Szepce modlitwy i zasypia.
Z głębi mroku — z najdalszych zmierzchów grobowca — wyłaniają się nagle dwie, nieokreślone w swych zarysach postaci, które w miarę zbliżania się do śpiącego określają się coraz wyraźniej i pośpieszniej w swych kształtach. To —
Amazarak[5] i
Azaradel[6]. Obydwaj przyglądają się
Św. Makaremu.
AMAZARAK
I myśli, że właśnie sam Bóg mu się marzy
A śni mu się — nic z Boga — coś z człeka — twarz twarzy,
35Złuda do powszedniego dla śpiących użytku,
Bóg prawdziwy dla świata jest przedmiotem zbytku.
AZARADEL
Nogi przed się wyciągnął — dość krępe w budowie.
I co to za karczemny do trupa stosunek!
40Chrapać na zmarłej piersi, co śni pocałunek!
AZARADEL
I żywcem wstydliwości urągać trupięcej!
Płeć zmarłych jest ta sama!
AMAZARAK
AZARADEL
Boże! Jeśli Twe oczy umarłą postrzegą —
45Wwódź ją na pokuszenie, nie zbaw ode złego,
Nie daj jej spocząć w grobie! Niech zawsze się trwoży
O swój proch złotowłosy — o Twój uśmiech boży!
Niechaj nawet po śmierci dba o urok trwalszy,
Niech się w mroku boryka o szczęścia ciąg dalszy!
Wstaje z klęczków.
AMAZARAK
50Amen! Szczera modlitwa wzrusza jak żałoba.
I ten «szczęścia ciąg dalszy» — dość mi się podoba.
Niech ciało samo siebie przeżyje raz jeszcze.
I niech święty Makary, gdy noc minie pusta,
55Pokocha w ustach zmarłej nie tylko te usta.
Azaradel zaklinająco wyciąga dłonie nad trupem dziewczyny.
AZARADEL
Twarzyczko, zaniedbana w śmiertelnym uboczu,
Miej wiarę w siebie samą i w mus moich oczu.
Noc mi dała w ciemnościach zatajony urząd,
Bym się życia dobudził w zamarciu twych nóżąt.
60Zbudźcie się, dłonie, zziębłe od lęku i chłodu —
Zbudźcie się, piersi, śmiercią zniszczone za młodu.
Zbudźcie się, usta, troską zbielałe nieżywą, —
By dać innym swych pieszczot ciepłotę i lgniwo
[7].
I ty zbudź się, dziewczyno — ty sama, prócz ciała —
65Prócz ust, dłoni i piersi — byś wszystka
[8] istniała!
Dziewczyna otwiera oczy.
Okręt, Podróż, AniołAmazarak i
Azaradel, unosząc się w powietrze, znikają w głębi mroku. W miejscu ich zniknięcia ukazuje się drobna, jak zabawka, łódź ze świetlistego złota i, płynąc gdziekolwiek, gaśnie w punkcie nieokreślonym; jakby dobiła do brzegu, gdzie istota łodzi staje się zbyteczna.
Piersi
dziewczyny wzdymają się najpierw próbnym, a potem coraz pewniejszym oddechem. Przez otwór grobowca przenika blada smuga świtu.
Makary budzi się, nasłuchuje i zrywa się nagle na równe nogi.
MAKARY
DZIEWCZYNA
Żyję… wbrew życiu. Coś mi się wspomina…
MAKARY
DZIEWCZYNA
MAKARY
70Moja wina,
Żem się w piersi zawczasu życia nie dosłuchał.
DZIEWCZYNA
wstając
Zły byłeś dla mej piersi! Świt cię udobruchał.
Gbur jesteś ze zmarłymi! Ze śmiercią — rubacha
[9]!
Gdyś się porwał na nogi — miałam nawet stracha.
MAKARY
zamyślony
DZIEWCZYNA
MAKARY
ReligiaTak mi nagle samej siebie szkoda!
GrzechŁbem tkwiłeś na mej piersi — żywy nieprzytomnie,
80Miażdżyłeś bez miłości — spałeś bez snów o mnie,
A teraz śmiesz mi patrzeć w zmartwychwstałe lico
I pytać, czym ci byłam? — Twoją przespanicą!
MAKARY
Boże, jeżelim zgrzeszył w niewiedzy godzinę, —
Przebacz sen mój przebiegły i noc, i dziewczynę!
DZIEWCZYNA
MAKARY
W oczach twoich mgła krąży pogańska.
DZIEWCZYNA
MAKARY
O, nie myślę o ust twych koralu!
90Giniesz z nadmiaru grzechów!
DZIEWCZYNA
O, weź mnie i w objęciach zanieś biedne ciało
Daleko — aż do szczęścia! zamyślona Szczęście mi zmalało…
MAKARY
DZIEWCZYNA
95
BógTak! Nic usta ustom nie pomogą!
Nikt nikogo nie kocha! Wiem, że nikt — nikogo!
MAKARY
Miłość — w Bogu! Z twej duszy uczyń mu ofiarę.
DZIEWCZYNA
Nie mam czasu na ciągłą w twego boga wiarę.
Wierzę w to, co się samo naprędce wywróży,
100I w przemokłą od rosy — nieskończoność róży…
MAKARY
Tyle w tobie nicości, co skrzydeł w łabędziu…
DZIEWCZYNA
Twój bóg nazbyt jest nigdzie, mój — na podorędziu
[10].
Wskazuje otwór, słońcem zalany.
Spójrz — światła już się burzą! W słońcu mi do twarzy!
Osłania z lekka piersi.
Lubię w nim się zazłocić! Niech się pierś pojarzy
[11]!
105I lubię kędziorami niepotrzebnie wstrząsać,
Śmiać się i nic nie wiedzieć, i na świat się dąsać.
I nim stało się właśnie to, co mnie pokładło
Na ziemi…
MAKARY
DZIEWCZYNA
110
To, że wszystko zbladło!
Robi kilka kroków w głąb grobowca.
Było tak: dajmy na to, że las się kołysze
Uderza stopą w ziemię.
W tym miejscu — nie gdzie indziej…
Rozlega się szum leśny.
MAKARY
Słyszę —
115Choć brak lasu…
DZIEWCZYNA
Nic nie brak!… Zresztą brak mi czasu…
Z chłopcami szłam do lasu, z całych sił do lasu,
Aż zabrnęłam w gęstwinę, gdzie las się odmienił,
Wypodziemnił się nagle i wypodzielenił
120I dział się tak pośpiesznie, że aż zbrakło czasu
I nie można już było iść dalej — w głąb lasu —
Czemu trzeba tak istnieć, żeby łkać i szumieć?
A sęki i gałęzie, i liście przez liście
125Działy się zieleniście, bardzo zieleniście —
I ja, gdym w dziejbę leśną wbiegła nieostrożnie,
Działam się wobec chłopców — bez płaczu a trwożnie!
O, chwyć teraz w ramiona dziejbę mego ciała!
To ta sama, co w lesie! Ta, co nie płakała…
MAKARY
DZIEWCZYNA
Los mi zdarzył!… Z chłopcami bawiłam się w piłkę.
Podnosi piłkę.
To ta sama. A dłonie do piłki mam skore.
SercePokochaj moje dłonie! Lecz serce mam chore!
135Pamiętaj! Matka radzi, żebym oszczędzała
Serca mego staranniej, niźli reszty ciała.
Było tak:
Odsuwa go w prawą stronę grobowca i wciska mu w dłonie piłkę.
Tu w tym miejscu — mniej więcej — mniej więcej
Stali chłopcy, pieszczoty spragnieni dziewczęcej,
Sama się cofa naprzeciw — w lewą stronę grobowca i uderza stopą o ziemię.
140
A ja stałam tu właśnie! Tu była snu zaródź.
Las dział się.
do Makarego
Flirt, GraDziej się prędzej! Rzuć piłkę! Nie marudź!
MAKARY
rzuca piłkę
DZIEWCZYNA
łapiąc piłkę
145Zawołał: Jeśli kochasz — rzuć piłkę wprost do mnie!
MAKARY
DZIEWCZYNA
rzuca weń piłką
Rzuciłam, a on się zasmucił!
Nie dowierzał rzutowi i, blednąc, odrzucił.
No, odrzuć! Czemu zwlekasz?
MAKARY
odrzucając w zadumie piłkę
150
Coś we mnie się mroczy…
DZIEWCZYNA
łapiąc piłkę
Oczy masz takie trudne! Po prostu — nie oczy!
Tak wysoko podrzucę, że aż zginie w niebie,
Czy uwierzysz, że kocham? Zaszeptał: Uwierzę!
Rzuca piłkę coraz wyżej i wyżej pod strop grobowca w pląsach i podskokach.
155
Rzuciłam zbyt miłośnie, zbyt mocno, zbyt szczerze
I w skok za nią i serce pękło mi na dwoje!
Chwyta się za serce.
Tak samo! O, tak samo! Biedne serce moje!
Pada na ziemię, Makary przyklęka nad nią.
MAKARY
Daj dłoń, bym się wsparła.
Makary składa jej głowę na swej dłoni.
160
Jeżeli spotkasz chłopca — powiedz, żem umarła.
Pociąga go ku sobie.
Usta moje ucałuj — dla ulgi konania…
MAKARY
Oto krzyżem cię żegnam zamiast całowania.
DZIEWCZYNA
Więc jeżeli nie w usta, to choć bliżej czoła…
MAKARY
DZIEWCZYNA
Umiera.
Szum leśny nagle zanika.
MAKARY
Szum ustał. Tak bezleśnie teraz i bezziemnie,
Jakbym z lasu w nic wyszedł, lub las wyszedł ze mnie —
Patrzy na trupa.
Daj, Boże, tej pogance w otchłani cierpienia
Kąt taki, żeby miała choć pozór wytchnienia.
Azaradel i Amazarak zjawiają się tuż poza plecami Św. Makarego, który powierzchnią ciała i domysłem wyczuwa ich obecność.
MAKARY
oglądając się nagle
AZARADEL
MAKARY
AMAZARAK
AZARADEL
SenJak spędziłeś noc z rudą na wznak wiekuistką?…
175Już odtąd będzie tobie śnił się na wyprzódki
[12]
To Bóg, to znów — dziewczyna, dwie mgły lub dwa smutki,
Dwie bliźnięce rozpacze — a może — dwa cienie,
Lub jedno w dwu osobach nieporozumienie!
MAKARY
Sen mój będzie posłuszny wolnej woli nieba,
180
AZARADEL
Poskąpiłeś umarłej posługi ostatniej —
Skromnego pocałunku lub pieszczoty bratniej.
AMAZARAK
W zamian za to głosiłeś myśli dość rozlazłe…
Twój wspólnik to podkreśla i ma ci to za złe.
MAKARY
185
Mój wspólnik? Jaki wspólnik?
AZARADEL
No, Ten, co to w niebie
Myśli tylko o tobie i czeka na ciebie.
AMAZARAK
Wyznaj swoją ciemnawą na tle Boga winę.
MAKARY
AMAZARAK
190
Żeś właśnie pokochał dziewczynę.
AZARADEL
CiałoJej usta… Może w myśli spijałeś ich żale?
MAKARY
Jej usta… Wyznam Bogu te wszystkie korale,
Co z ust jej spadły na mnie, jak dotkliwa próżnia…
Kocham? Nie wiem! Bóg pewno już grzech mój wyróżnia…
PogrzebAzaradel i
Amazarak zbliżają się do zwłok
dziewczyny.
AMAZARAK
195
Czas już zanieść umarłą do domu — bez domu.
AZARADEL
AMAZARAK
MAKARY
Pójdę w ślad, by ku Tobie nawrócić ją, Boże!
Podnosi piłkę.
200
Piłkę oddam, jeżeli obudzić się zdoła.
AMAZARAK
Zdarza się w mgle pozgonnej złocistość wesoła.
Zabawicie się w piłkę! Gwiazdy wam poświecą…
Trzeba tylko tak rzucać, jakby była nieco
Inna, niż jest… Bo zresztą nawet śmierci brama
205Zawsze inna i nigdy nie bywa ta sama.
Azaradel i Amazarak podnoszą trupa — szum leśny rozlega się nagle.
AZARADEL
Nieśmy ją w którąkolwiek po drodze współciszę…
MAKARY
AZARADEL
MAKARY
AMAZARAK
Las pozostał… Już ciału spać chce się,
A dziewczyna się dzieje w tym lesie…
AZARADEL
AMAZARAK
215Przytul dziejbę pośmiertną dziewczęcego ciała
Do piersi — wprost do piersi, póki wie, że pała…
MAKARY
Ktokolwiek wyjdzie z lasu — ten będzie zbawiony.
AZARADEL
AMAZARAK
AZARADEL
220Potkniesz się o zgony…
MAKARY
AZARADEL
Dla Boga, czy ledwo dla siebie?
MAKARY
Chcę dla Boga! po namyśle i dla niej…
AMAZARAK
225
CzasKochasz na pogrzebie…
Może zmarłą pojmujesz jeszcze zbyt cieleśnie —
Zbadaj serce i powiedz: czy czas, czy za wcześnie?
Makary kładzie wolną rękę na sercu.
MAKARY
Azaradel rusza pierwszy — szum się wzmaga.
AZARADEL
Dalej w drogę. W głąb lasu, w głąb lasu…
230I czemu mówisz: Czas już — kiedy nie ma czasu!
AMAZARAK
Twoja miłość bieżąca nas wiecznych nie zmami.
AZARADEL
Idziemy w nieskończoność.
MAKARY
Szum umownego lasu wzmaga się coraz bardziej, urastając jakoby w burzę wiekuistą. Azaradel i Amazarak ze zwłokami dziewczyny postępują przed się — w mrok grobowca. Makary z piłką w ręku posuwa się w ich ślady, aż wszyscy w mroku giną.