„Wydaje się nawet, że to dość wesołe zajęcie. Biegnie z paczką gazet i krzyczy sobie, ile dusza zapragnie, a po drodze to zaczepi kogoś wesołym lub zuchwałym żartem, to poślizga się po zmarzniętym rynsztoku, to wskoczy do tramwaju lub uczepi się dorożki.
Ale w rzeczywistości, ten »wesoły gazeciarz« nie jest wcale taki wesoły. Bo paczka gazet, którą niesie w ręku, ta paczka, tak lekka pozornie, gniecie nieznośnym ciężarem, jeśli pozostaje niesprzedana. Jego ochrypły krzyk staje się wówczas wołaniem rozpaczy (…)”.
W swej powieści reportażowej Chłopcy z ulic miasta Halina Górska, działaczka społeczna, opiekunka i przyjaciółka dzieci, pokazuje sceny z pracy świetlicy miejskiej dla dzieci. Korzystają z niej osoby młode wiekiem, lecz już doświadczone przez życie, niekiedy bardzo gorzko. W życiu społeczności świetlicy znajdują odzwierciedlenie najważniejsze problemy nie tylko ówczesnego „tu i teraz” (tj. bieżących spraw należącego do Polski wielonarodowego Lwowa lat 30. XX wieku), ale również problemy uniwersalne i ponadczasowe.