Braciszek i siostrzyczka uciekają z domu. Lepiej żyć w leśnej głuszy, żywiąc się korzonkami i jagódkami, niż cierpieć głód i ciągłe przykrości ze strony złej macochy. Jej czary ścigają ich jednak nawet w puszczy: braciszek zostaje przemieniony w jelonka. To i tak dobrze, bo groziło mu, że stanie się tygrysem czy wilkiem. Teraz siostra musi się nim opiekować.
Zwroty akcji mogą się wydawać bardzo zaskakujące z psychologicznego punktu widzenia. Braciszek przejmuje perspektywę łowczych i pragnie wziąć udział w rozrywce, jaką jawi mu się polowanie, chociaż żyje pod postacią jelonka i taka „zabawa” naraża go na zranienia, a nawet śmierć. Tymczasem główny uczestnik łowów, król, podejmuje pod wpływem chwili i tajemniczych okoliczności błyskawiczną decyzję o małżeństwie. Ten krok, mimo iż nieprzemyślany, okazuje się trafny i byłby zapewnił wszystkim szczęście, gdyby nie to, że do akcji znów wkracza macocha-czarownica i jej zawistna córka. Ale nie bójmy się, zło musi zostać ukarane. Ukarane okrutnie, jak to często bywa w baśniach braci Grimm.