Jerzy LiebertKołysanka jodłowaSmutna wiosna
1Powolutku piwo spijam,
Nierób tęgi — w okno zerkam:
Świerk przed oknem, więc — do świerka!
Niech ci, świerku, zdrowie sprzyja!
5Deszczyk ciepły tnie ukosem,
Oko tonie w mętnym stropie…
Pomalutku w kuflu topię
Najsmutniejszą z wszystkich wiosen.
Gdzie nas niosło — któż mógł wiedzieć,
10O mój kiju, lasko wierna?
W kątku stoisz — kawał drewna,
A ja murem muszę siedzieć.
Ciepłaś jeszcze… Powiedz, powiedz —
Kto by myślał wczoraj jeszcze…
15Deszcz za szybą, świerk pod deszczem —
Kufel w górę, świerka zdrowie!
A niech tylko dróżki przeschną,
Wiatr obleci po kałużach,
Niech do okien przyjdą wzgórza
20Tylko popić, tylko westchnąć…
Pewnie, pewnie, człek się godzi
I przywyka — niepytany.
Palcem w piwie umaczanym,
Wodzi sobie kółka, wodzi…
25Ale niech tak na uboczu
Wzrok kochany cię zaskoczy
I najtkliwiej zajrzą w oczy
Najsmutniejsze z wszystkich oczu —
Wtedy, wtedy — mgła pod rzęsą,
30Kufel w łezce, świerk mętnieje…
Coś, poeto, źle się dzieje —
Ani popić, ani westchnąć.