ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Bolesław Leśmian, Łąka (tom), Łąka

Pobieranie e-booka

Wybierz wersję dla siebie:

.pdf

Jeśli planujesz wydruk albo lekturę na urządzeniu mobilnym bez dodatkowych aplikacji.

.epub

Uniwersalny format e-booków, obsługiwany przez większość czytników sprzętowych i aplikacji na urządzenia mobilne.

.mobi

Natywny format dla czytnika Amazon Kindle.

Podczas gdy liczni przedstawiciele dwudziestolecia międzywojennego zwracali się ku tematyce techniki i nowoczesności, sygnowanej hasłem „miasto, masa, maszyna”, Leśmian podążył pod prąd — ku naturze — i udowodnił swym kunsztem poetyckim, że można kontakt z nią przeżywać w sposób dotąd nieznany, niezwykle intensywny i zmysłowy („Jakże pachną rozprute według ściegów pąki!”).

Łąka, tytułowy poemat z drugiego, wydanego w 1920 r. tomu wierszy Bolesława Leśmiana, równie pięknym jak mocnym akcentem zamyka ów zbiór, stanowiący ważne artystyczne credo jednego z najoryginalniejszych twórców w historii literatury polskiej. Utwór ma charakter sielski, baśniowy, a zarazem metafizyczny i mistyczny. Cała natura upostaciowiona została w łące „szumnej od istnienia”, upragnionej, rodzącej pożądanie, by zatracić się w niej i z nią zjednoczyć.

Poemat to szczególna forma wiersza — nie tylko dłuższa, ale również zawierająca takie elementy jak rozbudowane opisy, poetyckie przedstawienie ciągu zdarzeń czy dialogi. Otóż w poemacie Łąka Leśmiana dialog z podmiotem lirycznym prowadzi tytułowa Łąka (w utworze konsekwentnie jej imię pisane jest wielką literą) — i ona też tę rozmowę rozpoczyna. Dalej następuje opis wydarzeń pewnej czarownej nocy, kiedy Łąka zagościła w chacie pewnego mężczyzny („ja” lirycznego w drugiej, czwartej i szóstej części poematu), co nie pozostało niezauważone przez innych mieszkańców wsi. Przychodzą oni dopytywać się o sens tego niezwykłego aktu, sami również chętni doświadczać podobnych cudów. Wspomniany zaś mężczyzna staje się przewodnikiem w sferze zespolenia z naturą, a nawet kapłanem natury, bo tytułowa Łąka podlega w utworze nie tylko uosobieniu (skoro dialoguje), ale też sakralizacji (pszczoły przynoszą jej mirrę, kadzidło i złoto, jak trzej królowie nowo narodzonemu Jezusowi, przyszła też do niej Nieskończoność, by pozostać na zawsze).

Wyróżnić można w Łące sześć odrębnych części obejmujących po osiem pięciowersowych strof o stałym, oryginalnym układzie rymów: aabba. Wersy mają zmienną długość, liczą sobie po osiem lub trzynaście sylab, tym niemniej całość poematu cechuje właśnie — falująca przez tę zmienność, lecz wyraźnie uchwytna — rytmiczna, melodyjna harmonia.

Kolejne części przedstawiają jedną po drugiej sceny zapisanego w utworze cudu głębokiej, wielowymiarowej komunii z naturą. W części pierwszej przedstawia się nam sama Łąka. Jej obraz powstaje dzięki plastycznym, celnym epitetom („łopuch kosmaty i bujna pokrzywa”), jest żywy, emocjonalny i ekspresyjny przez wypowiedzi kierowane bezpośrednio do adresata („czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru (…)?, „weź kwiaty”, „zwilżyj miedzę”). Dowiadujemy się, że mowa o łące położonej nad rzeką, w bujnym rozkwicie, pełnej roślin i zwierząt (pojawiają się chabry, kakole, mysz polna i łątka) — łąka w maju, czarowna i zachęcająca do miłości, gdy nadchodzi wiosenna noc. Część druga rozwija wątek miłosnego pragnienia. Podmiot liryczny zmienia się — teraz mówi mężczyzna, który napawa się rozkoszą kontaktu z żywą materią łąki, zanurza się w niej cieleśnie. Jak to wieczorem, rośliny pachną intensywniej, pokrywają się rosą, wstają mgły. Rosa przynosi ulgę („I omyję twarz spiekłą w źródłach twego czaru”), opar powstający z łąki porównany jest do kobiecej sukni (gwarowo: „przyodziewu”), której rąbek całuje mężczyzna, by następnie opisać, jak przygotował odświętnie swą chatę — zapewne na przyjście niezwykłego gościa. I rzeczywiście, zaprasza do siebie Łąkę niczym kochankę: „Pędząc przed się wonne kwiaty, / Wnijdź do wnętrza mojej chaty”. W części trzeciej głos przejmuje znów Łąka, by odpowiedzieć na to zaproszenie. Przede wszystkim obawia się, że się do chaty nie zmieści — jak wielka dama w przestronnej sukni, „wraz z rosą i błonią”. W końcu jednak decyduje się przyjść w odwiedziny („Porwijże mnie ku sobie, jeślić starczy mocy!”), zostawiając pod chatą jako znak wszystkie maki, aby mógł ją odnaleźć wicher. Część czwarta stanowi znów wypowiedź mężczyzny, który daje wyraz swej ogromnej radości, graniczącej z szaleństwem („Opętały moją głowę / przywidzenia kalinowe”, „Idę, Łąko, ku tobie, brzegiem mego szału”). W takim uniesieniu sam przemienia się w „krzew zuchwały”, rozkwitający i potężny: „Noc się chwieje na strony od jego zachwiewu”. Oto w nocy, po ciemku, gdy wszystko śpi („śpi w tumanie rzeka, śpi kałuża pod płotem, śpi sad i pasieka”) dokonuje się spełnienie dawnej, „zapóźnionej” miłości, upragnione zjednoczenie.

W części piątej przemawia zbiorowy podmiot liryczny — oto okoliczni mieszkańcy, „ludzie prości”, przybyli ze śpiewem, pytając: „Było owo, nie było?” i prosząc o wyjaśnienia, co się tej nocy działo w chacie. Dowiadujemy się, jakie w okolicy obserwowano cudowne zdarzenia. Otóż objawiła się „Niepojętość Zieloności” za oknami i na ścianach chaty oraz na szacie mężczyzny, do którego przybyli. Ponadto psy patrzyły ludzkim okiem, a co więcej „wzrok ludzki był w gwiazdach i w tym ślepym drzewie”, zaś w oczach ludzkich „były gwiezdne znaki”. Nastąpiło pomieszanie i zespolenie istnień: „nie mogliśmy poznać, gdzie ludzie, gdzie maki”. Ludzkie sny opuściły ciała ludzi i weszły w kwiaty i zioła. Miał miejsce rodzaj nadprzyrodzonego chrztu czy inicjacji: „Każdy przezwał się innym wobec gwiazd imieniem”, a rano nie mogli pojąć, co im się przydarzyło: „Ujrzeliśmy, że klęczymy, / Nie wiedząc, jak i kiedy zdjęci zapatrzeniem”, czując się nadal „jakoby w bezkresie”. Zwracają się zatem z prośbą o wyjaśnienie cudów, których byli świadkami, niczym pastuszkowie przybyli do stajenki, w której narodził się Chrystus. Nalegają, by mężczyzna był im pośrednikiem („A wyjednaj nam u kwiatów / Rozszerzenie ziemskich światów”) i nauczycielem objaśniającym doniosłe wydarzenia. Ostatnia, szósta część stanowi właśnie owo pożądane wyjaśnienie i podsumowanie utworu. Mężczyzna tłumaczy, że to, co ludzie widzieli, to nie zjawiska znane z folkloru („piękna zmora wykrzesana z wód jeziora”, „sen owy, co śni się w polu bez nikogo”), lecz Łąka, która łaskawie nawiedziła wnętrze jego chaty i rozmawiała z nim, podczas gdy Wieczność niby pies legła u ich stóp. Dokonało się misterium przemiany i powtórnego zjednoczenia człowieka z resztą natury, które zadziwiło samego Boga. Podmiot liryczny opisuje to misterium z pomocą wyszukanych metafor: „A pierś moja tej nocy chabrami porosła”, „Duch mi zabłąkał się w ciele, jak pośród dąbrowy”. Meżczyzna czerpał z rozkwitłej natury, został pod jej wpływem przemieniony i włączony w wiecznotrwały obieg życia, śmierć została przezwyciężona (stąd Wieczność leżąca u stóp dwojga kochanków-uczestników mistrium). Sam Stwórca świata nie spodziewał się tego:

Przeto Bóg, co mnie stworzył, zbladł podziwem zdjęty,
Żem uszedł jego dłoniom w tych pokus odmęty!
W kształt mnie ludzki rozżałobnił,
A jam znów się upodobnił
Kwiatom i wszelkim trawom, i źdźbłom gorzkiej mięty.

Warto zwrócić uwagę na charakterystyczny dla stylu poety, nasycony znaczeniami neologizm — zamknięcie w kształt ludzki określone jest czasownikiem „rozżałobnić”, a więc łączy się z żałobą, smutkiem. Powrót do natury i powtórne z nią zespolenie niesie radość, miłość i przyjaźń — oto dobra nowina płynąca z pulsującego witalizmem i panteizmem poematu Bolesława Leśmiana:

Dla mnie — rosa, dla mnie — zieleń,
Dla was — nagłość rozweseleń,
A kto pieśni wysłuchał — niech mi poda dłonie!

Ta książka jest dostępna dla tysięcy dzieciaków dzięki darowiznom od osób takich jak Ty!

Dorzuć się!

O autorze

Bolesław Leśmian
autor nieznany, domena publiczna, Wikimedia Commons

Bolesław Leśmian

Ur.
22 stycznia 1877 w Warszawie
Zm.
5 listopada 1937 w Warszawie
Najważniejsze dzieła:
Łąka (1920), Napój cienisty, Dziejba leśna (tomik), Klechdy sezamowe, Przygody Sindbada Żeglarza, Klechdy polskie

Wybitny polski poeta, eseista, prozaik i tłumacz tworzący w Młodej Polsce i dwudziestoleciu międzywojennym. Pochodził ze spolszczonej inteligenckiej rodziny Lesmanów. Spokrewniony z A. Langem i J. Brzechwą. Ukończył studia prawnicze w Kijowie. Współtworzył »Chimerę« i Teatr Artystyczny w Warszawie. Jego poezję cechował symbolizm, sensualizm, mistycyzm, spirytyzm, zainteresowanie paranormalnością, postulowanie powrotu do natury (poeta jako „człowiek pierwotny”), poszukiwanie miejsca Boga w świecie, ale i egzystencjalne spory ze stwórcą. Nawiązywał do ludowości (tworząc neologizmy oraz własne mity i postaci), stylistycznie do baroku i romantyzmu, ideowo do filozofii Nietzschego i Bergsona. Mistrz wiersza sylabotonicznego. W 1933 r. został członkiem Polskiej Akademii Literatury.

  • autor: Alicja Szulkowska