Michał Landy, 17-letni gimnazjalista, został zamordowany przez rządowe siły porządkowe podczas manifestacji patriotycznej, która miała miejsce w Warszawie 8 kwietnia 1861 r. Okoliczności tego zdarzenia dały impuls do powstania wiersza Cypriana Kamila Norwida Żydowie polscy. Krwawo stłumiona demonstracja ludności miasta zrodziła się spontanicznie z kościelnej procesji, na czele której szedł, trzymając krzyż na wysokim drzewcu, zakonnik. Gdy ten padł ofiarą ataku wojska carskiego, z rąk śmiertelnie ranionego duchownego podjął krzyż i poniósł dalej znajdujący się obok młodzieniec. Gest ten przypłacił życiem.
W 1861 roku w Warszawie miało miejsce szereg brutalnie tłumionych wystąpień patriotycznych. Najpierw posypały się aresztowania uczestników zgromadzenia zorganizowanego dla uczczenia rocznicy bitwy o Olszynkę Grochowską 25 lutego. Dwa dni później, 27 lutego, demonstrujący studenci podnieśli żądania uwolnienia aresztowanych, a także przeprowadzenia reform społecznych oraz zagwarantowania praw obywatelskich; manifestacja przerodziła się w procesję religijną, do której dołączyli ludzie różnych stanów i wyznań. Władze tym razem przypuściły szarżę konną, użyły nahajek i broni palnej, zabijając pięć osób; wojsko wtargnęło do kościołów, by siłą pojmać chroniących się tam demonstrantów. Na znak protestu wobec naruszenia przestrzeni sakralnej zamknięto warszawskie kościoły, a w geście solidarności z ludnością katolicką, decyzją rabina Izaaka Kramsztyka — również wszystkie warszawskie synagogi. Wyłoniono delegację miejską w celu prowadzenia pertraktacji z namiestnikiem carskim, Michaiłem Gorczakowem i przywrócenia spokoju publicznego (w jej skład weszli księża kanonicy Wyszyński i Stecki, rabin Meisels, przedstawiciele różnych grup społecznych i profesji, m.in. także pisarz Józef Ignacy Kraszewski i lekarz Tytus Chłubiński). Pięciu poległych godnie pochowano, wojsko ustąpiło z ulic miasta, zmieniono naczelnika policji. Jednakże nieco ponad miesiąc później, 8 kwietnia, doszło do masakry na Placu Zamkowym: Michał Landy był jedną z kilkuset ofiar zbrojnej napaści wojska rosyjskiego na bezbronny tłum manifestantów.
Można uznać te wydarzenia za szczytowy punkt romantyzmu polskiego; antagonizm między społeczeństwem a władzami sięgnął zenitu, podobnie jak ton ideowej wzniosłości: religijna aura politycznego konfliktu jaśniała wzmożonym blaskiem. W tych okolicznościach Norwid sformułował swoją zastanawiającą i niejednoznaczną wypowiedź poetycką dotyczącą Żydów polskich.
Wiersz Żydowie polscy wskazywany był niejednokrotnie jako wyraz pełnego szacunku stosunku do Żydów. Jeden z czołowych poetów polskiej Wielkiej Emigracji zwraca się w tym utworze do całego narodu żydowskiego, niczym do jednej osoby, zachowując ton dostojny (poczynając od niezwykłej formy wołacza „Żydowie” i epitetu „poważny”) i ustanawiając od pierwszych słów szeroką perspektywę historiozoficzną dla swej wypowiedzi. Norwid traktuje naród żydowski w kategoriach Mickiewiczowskich — jako „starszego brata w wierze”, a strofy wiersza pełne są odwołań do Biblii oraz dziejów starożytnych.
W czasach Norwida powszechna była znajomość dzieła Józefa Flawiusza Wojna żydowska ukazującego dzieje walki narodu żydowskiego przeciw Rzymianom, walki heroicznej, zakończonej stłumieniem powstania i zburzeniem Świątyni jerozolimskiej po oblężeniu i zajęciu miasta. Do tej klęski, która zapoczątkowała rozproszenie narodu (diasporę), nawiązują początkowe wersy tekstu Norwida: Żydzi zostali w nich porównani do strzaskanego monumentu, którego odpryski rozsiane są po całej Europie. Natomiast skłonność do myślenia analogiami (bardzo nieprecyzyjnego, choć popularnego) sprawiała, że Polacy po upadku powstania listopadowego w losach państwa i narodu żydowskiego upatrywali przestrogę przed tym, co ich samych może spotkać. Analogii tej towarzyszyła argumentacja przekonująca, że ocalić tożsamość Polaków może jedynie głęboka religijność i wiara w to, że dzieje są realizacją boskiego planu, testamentem, że panuje w nich ład, pozorny zaś zamęt i niesprawiedliwość są przejściowe.
Przy całym jednak dowartościowaniu „braterstwa w Starym Testamencie” oraz uwzniośleniu i heroizacji czynu poległego młodzieńca, nazwanego warszawskim „Machabejem” i porównanym do Dawida — w wierszu Żydowie polscy Norwida zwraca uwagę wyraźny, nienaruszalny podział: na „nas”, synów północy „z włosami płowemi”, oraz „ich”, spadkobierców Mojżesza, Dawida i Machabeuszy. A chociaż Żydzi są w wierszu przedmiotem uznania, warunkiem jego jest zachowanie przez nich wysokiego tonu, obrona „chorągwi” religijnych, czyli krzyża (symbolu wielokrotnie przewijającego się w wersach Norwidowskiego tekstu) i patriotyczne zaangażowanie. Cześć oddana zostaje przez podmiot liryczny tylko tym z „poważnego narodu”, który przeciwstawiają się Rosji (osądzonej tu jako „mongolsko-czerkieska burza”, a więc jako wyrosła z innego, azjatyckiego kręgu kulturowego, co stanowi rys specyficznej historiozofii). Bowiem dopiero kiedy również Żydzi, czyli „starsi w historii”, solidarnie z chrześcijańską ludnością kraju przeciwstawią się zaborczej władzy, ta może zostać obezwładniona: pozostanie „jak pastuch bez bydła”.