Jan Grabowski
Puc, Bursztyn i goście
— Ależ to nieznośny kundel! — broniła się dama. — No, już dość tych czułości! Patrzcie, jakie on...
— Ależ to nieznośny kundel! — broniła się dama. — No, już dość tych czułości! Patrzcie, jakie on...
Ale, jak na złość, nie było pod ręką nic takiego, co stanowi psie perfumy. Ani...
Od kilku tygodni nie zbudziłem się tak wesoły jak tego ranka, że zaś pogoda była...
Kolana się pode mną uginały, gdy wlokłem się z powrotem ku otomanie; nie mogłem się...
Pewnej nocy, kiedy wałęsał się po pogmatwanych labiryntach przechodnich bram w poszukiwaniu cieplejszej wnęki na...
Maxwell Street, której handel przeszkadza każdemu innemu handlowi, jest niewybrukowana. To stwierdza się natychmiast. I...
Mszy śpiewanej nie odprawiają, chyba na odpustach, a wtenczas wolno i białej płci wchodzić do...
Goście od szarego końca siedzący z jednej szklanki pili za koleją lub z jednego puchara...
Ulica Krakowska od pałacu królewskiego do zamku tego dnia była oczyszczona z wszelkich śmieci, barłogów...