Władysław Stanisław Reymont
Ziemia obiecana, tom pierwszy
A na tatusiowym ogierku to już bym się nie bał jeździć. Uważasz, założyłbym mu kantar...
A na tatusiowym ogierku to już bym się nie bał jeździć. Uważasz, założyłbym mu kantar...
Gdzie się podziały marzenia studenckie o świetniej karierze, które go krzepiły do wytrwania w pracy...
Atanazy przeniósł się wyobraźnią w góry. Jakżeż tam musiało być cudownie: olbrzymie, lśniące płaszczyzny, granatowe...
W Atanazym coś się szarpnęło: polecieć tak za nią, zapomnieć o wszystkim, zostać z nią...
Z wezwaniem w kieszeni, ojciec zabrał Dawida na ostatni przed wojną spacer. Wymyślili razem rower...
Między drzewami co chwila migały błyszczące pudła powozów pędzących na gumowych kołach. Głuchły turkot ich...
Czy to była dusza inna, czy może tylko zdolna do ślepej łatwowierności? W moim dawnym...
— Dlatego do Polski — mówił — że tam się zaczęła nowa cywilizacja.
— Jakaż to?
— A no posłuchaj...
To prawda, życie niewesołe! Człek musi jak zwierzę obracać kierat, co dawniej było karą galernika...
— Maheu, nie słuchaj go! Sam czujesz, że opowiada bajki! Gdzieżby kiedy bogacze chcieli pracować?
— Poprosimy...
Jest to być może jedna z ważniejszych czynności w ludzkim życiu: pozwala myśli zarzucać kotwicę w przeszłości (stąd melancholia), przyszłości (stąd wszelka nadzieja) lub jakimkolwiek ,,gdzie indziej" (źródło idealizmu) i dzięki temu pozwala przetrwać sytuacje nie do wytrzymania. Wiele znajdziemy marzeń zapisanych w literaturze, sporo też refleksji na temat samej czynności marzenia.