Władysław Stanisław Reymont
Ziemia obiecana, tom pierwszy
I zastanowił się, szukał w sobie miłości do niej, wmawiał w siebie zupełnie szczerze, że...
I zastanowił się, szukał w sobie miłości do niej, wmawiał w siebie zupełnie szczerze, że...
— Przyszedłem ojcu powiedzieć, że Zośka prawdopodobnie jest kochanką Kesslera.
— Głupiś! Widziałeś?
Malinowski zaczął mu opowiadać...
Jest tam grono oficerów kawalerii —
Aha.
Opowiadają sobie swe przygody miłosne...
Gdybyśmy w tych pięciu latach, któreśmy razem przeżyli, nie zapominali czasem, że jesteśmy w sobie...
Jeżeli mam prawdę powiedzieć, miłość za dnia czymś okropnym, zdaje mi się czymś okropnym...
Co to znaczy pojutrze? Była przecież mowa o dzisiejszym wieczorze.
To by nie...
Trzymaj się mocno.
Nie bój się…
Na ławce byłoby lepiej.
Tu...
Ale, panie Franciszku, proszę pana, la Boga świętego, żebym to… była wiedziała… och… och...
Alfredzie… Alfredzie!!!
Emmo…
Zanadto cię kocham… jestem jak nieprzytomny.
Dobrze. Więc jeszcze pięć minut. Ale musisz mi przyrzec… nie ruszać się wcale...