Jan KochanowskiPieśń I[1]
1Pewienem tego, a nic sie nie mylę,
Że bądź za długą, bądź za krótką chwilę,
Albo w okręcie całym
[2] doniesiony,
Albo na desce biednej przypławiony
[3]
5Będę jednak u brzegu,
Gdzie dalej nie masz biegu,
Lecz odpoczynek i sen nieprzespany
[4],
Tak panom, jako chudym zgotowany.
Ale na świecie kto tak głupi żywie,
10Żeby nie pragnął przejechać szczęśliwie
Dróg niebezpiecznych, a uść niepogody
I szturmów
[5] srogich krom
[6] swej znacznej szkody?
Lecz tylko że pragniemy,
Ale nie rozumiemy,
15Czego sie trzymać, jako sie sprawować
Żeby nie przyszło na koniec bobrować
[7].
A chytre morze, ile znakomitych
[8],
Tyle pod wodą żywi skał zakrytych.
Tu siedzi złotem Cześć koronowana,
20Tu lekkim piórem Sława przyodziana,
Tu Chciwość nieszczęśliwa
Zbiera, a nie używa;
Tu luba Rozkosz i Zbytek wyrzutny
[9],
Pod nimi Nędza prędka i Żal smutny.
25Tamże i Krzywda, i Zazdrość przeklęta,
Przed którą biada zawżdy Cnota święta.
Więc jesli człowiek jednę skałę minie,
Wnet na to miejsce na inszą napłynie;
Tak iż snadź namędrszemu
30Trudno pogodzić
[10] temu,
Aby przynamniej więznąć albo zbłędzić
Nie miał, chyba gdy kogo Pan chce rzędzić
[11].
Wodzu prawdziwy i Wieczna Światłości,
Uskróm z łaski swej morskie nawałności.
35A podnieś ogień portu
[12] zbawiennego,
Na który patrząc moglibysmy tego
Morza chytrego zdrady
Przebyć bez wszelkiej wady
[13],
A odpoczynąć po tym żeglowaniu
40W długim pokoju i bezpiecznym spaniu.