1Rada małpa, że się śmieli,
Kiedy mogła udać człeka,
Widząc panią raz w kąpieli,
Wlazła pod stół — cicho czeka.
5
Małpa figlarz — nuż
[1] do dzieła!
Wziąwszy pański czepek ranny,
Prześcieradło —
I zwierciadło,
10Szust do wanny!
Dalej kurki kręcić żwawo!
W lewo, w prawo,
Z dołu, z góry,
Aż się ukrop puścił z rury,
15Ciepło — miło — niebo — raj!
Małpa myśli: «W to mi graj!».
Hajże kozły, nurki, zwroty,
Figle, psoty,
Aż się wody pod nią mącą.
20Ale ciepła coś za wiele…
Trochę nadto… Ba, gorąco!…
Sobie poradzi:
Skąd ukrop ciecze,
25Tam palec wsadzi.
— «Aj, gwałtu! piecze!» —
Nie ma co czekać,
Trzeba uciekać!
Małpa w nogi,
30
Ukrop za nią — tuż, tuż w tropy,
Aż pod progi.
To nie żarty — parzy stopy…
Dalej w okno!… — Brzęk! — Uciekła!
35Nader szczęśliwa. —
Tak to zwykle małpom bywa.