- Bezdomność: 1
- Błądzenie: 1
- Bóg: 1
- Cierpienie: 1 2
- Droga: 1
- Fałsz: 1
- Ironia: 1 2
- Kaleka: 1 2
- Los: 1
- Modlitwa: 1
- Przemijanie: 1
- Wygnanie: 1
- Zbawienie: 1
- Żołnierz: 1
Uwspółcześnienia:
Pisownia łączna/rozdzielna: nawskroś > na wskroś; nie marny > niemarny; niewiadomo > nie wiadomo.
Fleksja: sosnowemi > sosnowymi.
Interpunkcja, np.: Śmieszył ludzi tym bólem, co, tak skacząc, boli > Śmieszył ludzi tym bólem, co tak skacząc, boli; Idźże sobie gdziekolwiek i nie klnij i nie łaj! > Idźże sobie gdziekolwiek i nie klnij, i nie łaj!
Inne zmiany: idź-że > idźże.
Bolesław LeśmianŁąkaPieśni kalekująceŻołnierz
1
Ale bardzo niemrawy i bardzo koślawy.
Kula go tak schłostała po nogach i bokach,
Że nie mógł iść inaczej, jak tylko w poskokach
[1].
5Stał się smutku wesołkiem, skoczkiem swej niedoli,
Śmieszył ludzi tym bólem, co tak skacząc, boli.
Śmieszył skargi hołubcem
[2] i żalu wyrwasem
[3],
I żmudnego cierpienia nagłym wywijasem.
10Niepotrzebny nam skoczek w polu do roboty!»
FałszPobiegł do swego kuma, co w kościele dzwonił,
Lecz ten nie chciał go poznać i kijem postronił
[5].
Ramionami, biodrami, wszystką mocą ciała
[6]!
15«Z takim w łożu drygałą
[7] mam tańczyć do śmierci?
Ciała ledwo ćwierć miary, a skoków — trzy ćwierci!
Ani myślę ci dotrwać w takim niedopląsie
[8]!
Ani myślę wargami sypiać na twym wąsie!
Zanadtoś mi wyskoczny do nieba na przełaj
[9]!
20Idźże sobie gdziekolwiek i nie klnij, i nie łaj!»
ModlitwaWięc poszedł do figury, co stała przy drodze:
«Chryste, na wskroś sosnowy, a zamyśl się srodze!
Nie wiem, czyja cię ręka ciosała wyśmiewna
[10],
Lecz to wiem, że skąpiła urody i drewna.
25
KalekaMasz kalekie kolana i kalekie nogi,
Pewno skaczesz, miast
[11] chodzić, unikając drogi?
Taki z ciebie chudzina, takie nic z obłoków,
Że mi będziesz dobranym towarzyszem skoków».
Chrystus, słysząc te słowa, zsunął się na ziemię,
30Ów, co Boga wyciosał, bity bywał w ciemię
[12]!
Obie ręce miał lewe, obie nogi — prawe,
Sosnowymi stopami podziurawił trawę.
«Marna ze mnie sośnina, lecz piechur niemarny,
Przejdę wieczność piechtami
[13], chociażem
[14] niezdarny.
35Pójdziemy nierozłącznie, bo wspólna nam droga,
Będzie nieco człowieka, będzie nieco Boga.
CierpieniePodzielimy się męką — podzielnać jest męka! —
Wszak ta sama nas ludzka skoślawiła ręka.
Tobie trocha
[15] śmieszności, mnie śmieszności trocha,
40Kto się pierwszy zaśmieje — ten pierwszy pokocha.
Ty podeprzesz mię
[16] ciałem, ja ciebie sośniną,
A co ma się nam zdarzyć, niech się zdarzy ino
[17]!»
Wadząc nogą o nogę śmiesznie i poskocznie.
45I szli godzin wieczystych nie wiadomo ile,
Gdzież bo owe zegary, co wybrzmią te chwile?
I mijało bezpole, bezkrzewie, bezlesie
[18].
I nastała wichura, i ciemność bez końca,
50I straszna nieobecność wszelakiego słońca.
Kto tam z nocy na północ w burzę i zawieję
Tak bardzo człowieczeje i tak bożyścieje?
Kuleją byle jako w świat nie byle jaki!
55Jeden idzie w weselu, drugi w bezżałobie
[20],
A obydwaj nawzajem zakochani w sobie.
Kulał Bóg, kulał człowiek, a żaden — za mało,
Nikt się nigdy nie dowie, co w nich tak kulało?
Skakali jako trzeba i jako nie trzeba,
60Aż wreszcie doskoczyli do samego nieba!