- Jedzenie: 1
- Ofiara: 1
- Poeta: 1 2
- Żołnierz: 1
Karol MaliszewskiInwazja
1Liżą mnie niewidzialne języki,
te drobne ukłucia świadczą o zarazie.
Rozsiada się statecznie flotylla dmuchawców
i w skórze zakłada kolonie karne.
5Plotkuje mną powietrze.
wypluwają wyspy i robią sobie rzeczną przystań,
z kosza, pod grochówkę z menażki
w trzecim dniu poligonu.
10Czwartego dnia będą jedli Podsiadłę,
to ich naprawdę wzmocni.
PoetaSzczątki dawnych poetów, na widok których
panienki sikały, plączą się z dźwiękami
przebojów puszczanych z głośników na wzgórzu.
15Disco polo wchodzi łatwo, nic nie
boląc, jak świeca. Poeta nie.
Poeta się pierdoli, rwie, stwarza
problemy językowe: podmienia
znaczenia, podmywa dawno wykrystalizowane
20pojęcia, przestawia minerały akcentów
w glebie i na półkach zbieraczy,
którzy właśnie tracą cierpliwość
i mówią głośno, przez szybę i folię,
przez celofan do kwiatów: chuj,
25aż biedne chylą swe potulne główki.
Lepiej by wam było polecieć w kosmos.
Zacząć nowe życie na Marsie,
a nie na przedramieniu. Za chwilę
sięgnę po szmatę w wiadrze i środki
30czystości. Zegnę was w łokciu i wypluję.
Będziemy wspominać zgłoskowcem, w tercynie.