- Bóg: 1
- Ciało: 1
- Ciemność: 1 2
- Cierpienie: 1
- Cmentarz: 1
- Gotycyzm: 1
- Morze: 1
- Natura: 1
- Obraz świata: 1
- Otchłań: 1
- Przemijanie: 1 2
- Rozpacz: 1
- Strach: 1
- Śmierć: 1 2
- Światło: 1 2
- Trup: 1
- Wiatr: 1
- Woda: 1
- Ziemia: 1
Jan KasprowiczNad przepaściamiIII
Ręce się moje podnoszą ku tobie,
Wielki Waruno,
ŚwiatłoPorannej zorzy rozkrwawiona łuno,
5Strugi promieni lejąca po globie!…
W twą stronę —
Ku twym wyżynom, o słońce,
Wzlatują myśli moje utęsknione,
A niespokojne, wciąż się poza siebie
10Obracające,
Nagie, wychudłe od dzikiej chciwości
Upiory mroków…
15Blask twój zapłonie
Falą iskrzystych potoków
Ponad posępnym cmentarzyskiem ziemi,
Kryjących w sobie zgasłych wieków kości —
Ku twej słonecznej koronie
20
StrachZe snu rozwarte kiedy spojrzą oczy,
Czemu nie radość rozdźwięcza mą duszę
W błogosławieństwa święty hymn, w ochoczy
Wielebnych melodyj szał,
A tylko w wnętrzu wciąż przytłumiać muszę
25Skryte, tajemne, natarczywe lęki?
Lśnią szmaragdami, zaścielając miękki,
Wonny, puszysty kobierzec dla ciał,
Zaróżowionych pragnieniem rozkoszy!
30Na toś w nie ogień swego życia wlał,
Na toś je z ziemią wielką żądzą skuł,
Ażeby więdły z trawami,
By blakły z barwą ziół,
By opadały razem z liśćmi drzew,
35Nim zdążył przebrzmieć rozpoczęty śpiew?
Zanim nad nami
Zdoła się stoczyć w grób czerwonych mórz
Żar twego słońca, światło twoich zórz,
Czemu nas ręka niewidzialna płoszy ?
40Czemu nas spycha w cień,
W chłodną, wilgotną toń,
W przygniatającą cieśń,
Nielitościwy, straszny, srogi boże,
Twa niewidzialna dłoń?
45O życie!
O rytmie krótkich, urywanych tchnień,
Których największy arcymistrz nie złączy
W pełną, zamkniętą, harmonijną pieśń!
A ty, na szczycie,
50Spokoju mając zgotowane łoże,
Srebrnym, przejrzystym naodzian obłokiem,
Słonecznym śmiejesz się okiem,
O płomienisty, a tak zimny boże!
Gdy oddech mięknie śród starganych łon,
55Gdy krew się sączy
Z palców, silących się uderzać w lutnie,
By z tych przez ciebie naciągniętych strun
Wydobyć ton,
Co się nie urwie, nim się z tonem zleje,
60Ty z głębi cichych, przedwieczornych łun
Wychylasz cichą twarz —
Cichą okrutnie!
O wielki smutku nasz!
O wyczerpanie wszystkiej naszej siły,
65O w oceanu głąb schodzące zorze!
Któż ci jest miły?
O kogo ty dbasz?
Czyje wypełniasz nadzieje,
O bezgranicznie obojętny boże?!…
70
W swoim bezdennym pochłaniasz Erebie
[2],
Jak ten ostatni blasków promień mgławy
W swe bezgraniczne zatapiasz ją morze,
Zamykające się nad nią bez wrzawy,
75Bez burz, bez gromów, bez pomruku fal,
Bez rozplenionych pierścieni,
Zanim się mogła stać świadomą siebie!
W nieogarniętą, w niedosięgłą dal,
Która jest pełna ciebie,
80Twych żywych ogni i twych martwych cieni,
Podnoszą ręce się moje…
Mrok na nie zlewa swych ołowiów zdroje.
O ciemnią nocy posępny pogrzebie!
85Drogo nieznana! o drogo daleka,
Ginąca w ciemni przepastnej otchłani!
Potworne strachy, lęki i rozpacze,
Oślepłe, głuche, o piersi zapadłej,
90Gęsto twe brzegi obsiadły:
Oblazłe z włosów czaszki pożółkniałe
Biją o czaszek nawałę
I pięść o pięść się rani
I z zachrypniętej krtani
95Okrzyk bezdźwięczny kracze
Twą nieśmiertelną chwałę,
O słońce! o życie!
O ty gasnących zórz wieczornych boże!
O ty posępny pogrzebie!
100O ty nieznana, o daleka drogo!…
Mnogo
Globów ognistych —
Ty wiesz: tak mnogo, że milion rozumów,
Lat miliony liczących, nie zdoła
105Wyczerpać miary — rozsiałeś dokoła
W tym pełnym ciebie przestworze.
W błękicie
Dnia słonecznego, o promienny boże,
I w nocy roztoczach mglistych,
110O ty pomroków panie,
Krążą śród szumów,
Niedosłyszalnych dla ucha,
Te światy.
I każdy z nich ma swe zorze,
115Co gasną,
Każdy blaknącą ma swą jutrznię własną,
Swych słońc zachodnich każdy ma szkarłaty
I swe przepastne otchłanie…
Życia i śmierci ty harmonio głucha!…
120Na szczycie
Swoich ogromów, pomiędzy ogromy
Na pył ten marny, na proch ten znikomy,
Na to robactwo, na te lwy, na trawy,
125Na wód kropelkę, na plemię
Ptaków i ludzi,
Na krwawy,
Na nieopłatny znój…
130Na łan zorany spłynął blasków zdrój,
Pieśń skowrończana ze snu siewcę budzi…
Ziarna wyrosły w twoich deszczów rosie,
Kłosy dojrzały w cieple twego słońca.
135Przebiegł po roli i stratował siew…
O zmilkły pieśni skowrończanej głosie!
O ty zdeptany ugorze,
Na którym sterczy zwiędły, czarny krzew —
Oset żałoby…
140Bez końca
Wicher uderza o wierzchołki drzew…
Czerwone liście padają na groby
Głucho, bez dźwięku…
Upiorne dusze obiegły rozdroże…
145Patrzą… gdzie patrzą?… Suną… dokąd suną?…
O ty słoneczny, o jasny Waruno!…