Eugeniusz Tkaczyszyn-DyckiLXIII
1od dwóch dni sposobię się
do drogi coraz więcej
węzełków i przerażenia tym
co kryją papiery
5od dwóch dni zawiązuję i rozwiązuję
coraz więcej przerażenia
kiedy potykam się o coś niezbędnego
a to są znowu kamienie
tylko bym dźwigał wszystek dobytek
10wyimaginowany i utracony zaś rękopisy z miejsca
na miejsce przenosił i przeglądał z dala
od ciebie i ognia: nic bym nikomu nie zostawił