Eugeniusz Tkaczyszyn-DyckiLXVIII. Nagły deszcz
1martwy jest mój przyjaciel
a mój oddech z niego
a moje kości i moje ciało rozszczepione
nawet gdy nie wychodzę z domu
5i nieprzygwożdżone są ręce moje
do rąk jego wysupłanych stamtąd
kiedy się chwytam braku powietrza
i nieprzygwożdżone będą fruwać
jak zapomnienie będą kaleczyć
10moje ciało kiedy pójdę precz
i odczepiły się kości moje od kości
jego wpojonych w nagły deszcz