Eugeniusz Tkaczyszyn-DyckiLXXVIII. Niebezpieczeństwo
1place są puste jak listopad
jak ty i ja i wiersze za którymi biegam
po owym placu wczoraj wziąłem
pieniądze i wnet uciekłem od siebie
5wystarczy zatem na wypad
w Polskę i dobrą książkę przedwczoraj też
wziąłem za ekstrawagancję (to jest
umiem się brać za instrumenty stare i zepsute)
a więc place są puste jak listopad
10i jego instrumenty stare i zepsute
mogą w zakamarkach moich rąk i nóg
przespać się do jutra