Tadeusz MicińskiStrąceni z niebiosówBaśń
1Śpią wierzchołki gór
w fioletowej mgle —
tajemniczy bór
ukołysał mnie —
5i przytulił mnie —
usynowił mnie —
i do siedmiu cór
powiódł w białej mgle.
Błyszczy zamek szklanny
10na czarnym ostrowie —
a kwitną dziewanny
i maków pąsowie…
Na bawolim zagrał rogu siwy groźny Bór —
wypłynęło na jezioro siedm królewskich cór.
15Ta Bez serca, jako hiacynt, jak hiacynt różowy,
a Z wężami — jak lilija — lilija anielska;
nad Umarłą szybowały krogulce i sowy,
a Zaklętą owionęły mórz głębokich zielska.
Dumna rozpacz — na harfie lazurowej grała,
20Kwiat niewoli — łańcuchy do gwiazd przykuwała,
a Nieznaną — tęczowe kryją mi welony
i jak pierścień Saturna, grają złote dzwony.
Do łodzi mię proszą na bezchwiejne tonie —
i kwiatem paproci operlają skronie —
25i płyną wśród skał pod mostem kamiennym —
idzie pacholę z krzyżem promiennym.