Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część pierwsza - Jesień
— Bo się u nich nie przelewa, nie… — bronił cicho… — Stach młóci u organisty, to i...
— Bo się u nich nie przelewa, nie… — bronił cicho… — Stach młóci u organisty, to i...
— Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
— Na wieki wieków, moja Agato, a dokąd to wędrujecie, co...
— I nie ma końca tej ludzkiej marnacji. Siadłam przy Agacie, kiej już ksiądz odjechał, aż...
Przednówek wcześniej latoś zawitał i tak ciężki, jaże skwierczało po chałupach; więc co jeno kto...
— Poniesłabym i ja mojemu niejedno, ale cóż mogę? Tę skibkę chleba?
— Nie frasuj się, narządzę...
— Niech się pani wpierw spyta, gdzie będziemy grać i przy czym. Tak, bo nie ma...
Kto w konia, kto w krowy, kto jeno w ludzki sprzężaj, a każden orał, siał...
„Gdzie ja jestem? Co robią tutaj ci ludzie? Dlaczego?”, myślał, rozglądając się trwożnie dokoła, bo...
Na środku ulicy leżały miejscami wielkie kałuże nigdy nie wysychającego błota, nad którymi snuły się...
Użycie jest tu dość oczywiste: mianowicie przy znamiennych opisach i przedstawieniach biedy, ale też ludzi biednych oraz dla wskazania ogólniejszych refleksji na temat tego, czym jest bieda i w jaki sposób kształtuje los i kondycję ludzką (np. w przypadku franciszkańskiego ideału życia świętego ubóstwo jest czynnikiem pożądanym).