Spis treści
Upalne popołudnie
Józefowi Mortonowi[1]
Na nagim niebie słońce leżało martwo jak wysuszona kość. Rozżarzone powietrze stało słupem nad ziemią. Na jezdni topił się asfalt i pachniał prażoną smołą. Jeździły po nim bezszelestnie ministerialne limuzyny. W ślad za limuzynami podnosił się miałki kurz i opadał na liście jak srebrna rdza.
2Po liszaju wydeptanej ziemi biegały obdarte dzieci, kopały piłkę ze szmat, pokrzykiwały ochryple i wypluwały pył z gardła. Twarze ich były opuchłe i nabiegły z wysiłku krwią. W bramce między postrzępioną pociskiem topolą a stosem ubrań stał rozkraczony chłopiec, opierając dłonie o uda. Bramkarz miał podrapane kolana, ale krew już przyschła na skórze.
3Kiedy, idąc od ulicy po zwiędłej trawie, zbliżyłem się do niego, gra właśnie się skończyła. Kłócąc się hałaśliwie i przerzucając szmaciankę z rąk do rąk, chłopcy zeszli w cień. Bramkarz natarł śliną rany na kolanach i, podniósłszy ubranie z ziemi, poszedł za innymi.
4— O, jaka bezwstydna dziewczyna — przystanąwszy koło mnie, rzekł, jakby urażony, wskazując brodą w stronę wyschłego żywopłotu, który rósł pod ruinami. Dzikie wino pięło się po ścianach wypalonych domów, oplatało wąsami kamienne kariatydy i pleniło się na resztkach balkonów i galeryjek. W cieniu drzew, na wilgotnym trawniku, rozstasowali się rodzinami ludzie. Mężczyźni leżeli półnadzy na kocach, oddychali ciężko, byli bladzi i rozmiękli jak gotowane ryby. Ich kobiety spały twarzą w trawie — obok zmiętych gazet, papierów po chlebie i skorup jajek. Inni mężczyźni, zdjąwszy z siebie marynarki, grali w zamkniętych kręgach w karty i pilnowali przynależnych im dzieci, które igrały różową piłeczką i uganiały się ze śmiechem pomiędzy rodzicami.
5Pożądanie, Kobieta, CiałoZa kręgami zaś rodzin, w samym środku słońca, wprost na wysuszonej ziemi pod żywopłotem, leżała bezwładnie, jak przywalona słupem, samotna dziewczyna w kwiecistej sukience, pod którą nie było bielizny. Wystawiła chciwie tłustą, spoconą twarz do słońca, podciągnęła kolana i rozchyliła zuchwale i wyzywająco rozlane białe uda.
6— W rzeczy samej, co za bezwstydna dziewczyna — odpowiedziałem, przyjaźnie kiwnąwszy głową i, położywszy chłopcu rękę na ramieniu, zacząłem patrzeć na nią zachłannie — tak samo jak on.
Przypisy
Morton, Józef (1911–1994) — pisarz i działacz ruchu ludowego, jednym z najczęściej poruszanych tematów w jego twórczości jest wieś. [przypis edytorski]