Maria KonopnickaDamnataVII. Warszawa
1Warszawo, Warszawo, ty czerwienny grodzie!
Obrano cię niegdyś królową w narodzie.
Nie obrano ciebie dla twojej urody,
Jeno dla tej Wisły, dla tej Białej wody…
5Jeno dla tej starej mazowieckiej ziemi,
Co cię kołysała szumami leśnemi…
Kołysała ciebie, do snu ci śpiewała:
«Rośnij ty mi, grodzie, wysoko jak skała…
Wysoko jak skała, co w nią biją fale
10Na brzeg rzucające skrwawione korale…
Rośnij mi do słońca, daleko za chmury,
Kędy orły lecą srebrzystemi pióry»…
Wiatr się górą nosi, po gałęziach chodzi,
Zorza co dziś zgasła, znowu rankiem wschodzi…
15Na polanie stoi stary dąb pochyły,
Co wyrósł przed wieki z piastowej mogiły…
Na polanie stoi, drobnym liściem chwieje,
W szumach opowiada twoje dawne dzieje.
Hej nie było tobie jasnej gwiazdy w niebie,
20Ani jasnej doli nie było dla ciebie!
Na granicie Wawel — na piasku Warszawa,
Nad tą modrą Wisłą świeci tęcza krwawa…
Nad tą modrą Wisłą jaskółki latają,
Gubią w wodzie piórka — że gniazda nie mają!
25Ziemio, matko stara, mazowiecka niwo!
Bądźże miastu twemu chlebem swym życzliwą!
Dębie ty piastowy, pieśniarzu żałośny,
Niechże go twe szumy budzą każdej wiosny!
Siłę niechaj bierze z kłosów swojej ziemi…
30Serce niechaj karmi pieśniami staremi!