Wioletta GrzegorzewskaOrinokoMalowanie z Wasylem Surikowem
1Jastrząb jak nakrapiany kozik przecinał zaspy.
Ojciec wybiegł na dwór w drelichowej kurtce,
kapcie ślizgały się na oblodzonej miedzy,
śmigały kryształy berberysów, płot, drzewa
5jak tłuste baranki. W potrzasku szarpała się samica,
litościwe słońce rozszczepiało ją na śniegu.