Henryk ZbierzchowskiImpresyePrzebudzenie
1Z jasnych rozmodleń, cudownych majaków,
Gdzie się uczucia rodzą niewymowne,
Kwiaty tak płoną, jak lampki cudowne
I senność spływa hen z nadgwiezdnych szlaków.
5Gdzie dusza leży na wznak w niemej ciszy
Z zapatrzonemi ku górze oczyma,
Dłonie na gwiazdach rozciągnięte trzyma
I jakieś dzwonne, górne szmery słyszy…
Zimny wiew śmierci przebudził mię nagle,
10Prysły tęczowe wizye i widziadła,
Ciemność potworne rozpostarła żagle
I przyczajona z mrocznego ukrycia
Jakaś dłoń ciężka na piersi mi spadła…
O! jak się lękam twardej pięści życia…