- Bóg: 1
- Dziecko: 1
- Dźwięk: 1
- Miasto: 1
- Śmierć: 1 2 3 4
- Wierzenia: 1
Józef CzechowiczKamieńśmierć
1
Ona do mnie mówi
Oddycham lodowym kwieciem
nieznanych równin
5
A tam kołysanki
a tu chust poszum
nie ma nic gorętszego cichszego od jej głosu
Na próżno żyję myślę chodzę tylko przed Progiem
a gdy płynę przez miasto wieś
10szumię lasami kawiarnią bezdrożem teatrem
to ona zawsze jest gdzieś
za ciszą nocną wiatrem
MiastoNieruchome nad ulicą zachody
15miedziane jak grosz
mury fabryk w nieustannym tętnie
mądry pociągu bieg
krzyczą o życiu namiętnie
20nie wierzą że jest brzeg
Ja chcę nie wierzyć i nie chce wierzyć mały poszarpany kruk
którego psy rozdarły
Śmierć, Bógśmierć chodzi ona do mnie mówi szeptem gorącym
zdaje się że z obrazu złotego dna wychodzi Bóg
25schyla się nade mną umarłym i krukiem zdychającym
Na rzęsach wstydliwa łza
widzę w niej świat gliniany jak skarbonka
Śmierćnachodzi na mnie lodowa łąka
to już nie ja
30I ciebie kruku nie ma
(może nikogo nie ma za złotym tłem)
zawiły schemat