- Ciało: 1
- Erotyzm: 1
- Gwiazda: 1 2
- Miłość: 1
- Niebo: 1
- Noc: 1
- Ogień: 1
- Otchłań: 1
- Tęsknota: 1
Więzień miłości jest wierszem o specyficznej budowie, niekiedy niemożliwej do idealnego oddania na Wolnych Lekturach. Frazy „ale nawet bo i po co”, „w ustach jęk już niczyj” i „rozpacz nocą na bagnie” w oryginalnym wydaniu z 1927 są rozstrzelone, rozdzielone dużymi przerwami, ale nadal stanowią jeden wers, podczas gdy na Wolnych Lekturach część oddzielona została z konieczności przesunięta niżej.
Uwspółcześniono:
pisownię joty: feerja -> feeria; Marją -> Marią; wiwarjum -> wiwarium; orgję -> orgię;
pisownię łączną i rozdzielną: niema -> nie ma; poto -> po to; przedemną - przede mną;
fleksję: strzelistemi -> strzelistymi; ciężkiem -> ciężkim; pijanem -> pijanym.
Jozef CzechowiczKamieńwięzień miłości
1
w październiku spada z nieba dużo meteorów
niejeden już zagasł dymiący kaganek
odkąd Ona przemknęła staroświecką karocą
5wśród tętniących warczących kolorów
Najpiękniejsza z niespodzianek
Błękitni spotkaliśmy się nocą
nie feeria
[1] czy alkohol
boży błękit
10
ale nawet
bo i po co
nie uścisnęliśmy sobie ręki
Tak było napisane na 18 stronicy
głowa samobójcy leżała na otwartej księdze
15w ustach jęk
już niczyj
w dłoniach nie wiem ale pewno niewidzialne ręce
rozmowa w gwiazdach widzianych przez poezję
20
Kocham Dalekość Ty Gwiazdy złocą Kocham
Czekanie pieszczot Nie marzeniem słowa twe szeleszczą
Błękit
Gdzie jest błękitem błękitno
25
Smagłe ręce Pieszczota Zapalone oczy
Pod futrami Rozkosz Błyski Nagie ciało
(Nie tobą sny kwitną
dzieciństwo nie tobą pachniało
choć czekałem cze ka łem CZE KA ŁEM)
Wychodził z dancingu
Jej usta w usta położyły się ostro nagle
i był biały kwiat na czerni smokingu
A błękitny został wołał
35rozpacz
nocą
na bagnie
O nie
erotyk nie może się skończyć rozpaczą
40są tacy co czytają i płaczą
lepszy jest płacz z zazdrości
wiekiem prawiekiem niedzielą nocą wśród prac
wszędzie gonił mnie płomień miłości
45pieniła się w girlandach elektrycznych lamp
gorzała jarkim
[2] ogniem w wszystkie dalekości
szrapnelami
[3] biła w kościół
wszystko moje jest tam
Marysia z Marylami Marie Mary z Marią
50Strzelistymi aktami rozmodlonych rąk
piętrzyłem to upalne wiwarium
[4]
przy jednej życia zwrotnicy
pociąg pełen jak strąk
CiałoChrupały miłość z jękiem skargi
55czerwone czerwone czerwone wargi
Piersi nie po to są by wabić
lecz by się ciężkim ciałem dławić
Nogi pląsające na łożu pijanym
muszą orgię przesunąć daleko za ranek
60Mechanizm miłości dziwnym jest przyrządem
wszystkiego chce zaznać wszystkiego pożąda
Jem długo wilgotne usta są w moich wodnistym miąższem
włosy nie potem benzyną chyba pachną
pod biegnącym nóg i ramion gąszczem
65od płomiennych spojrzeń czerwono i jasno
A TO NIE JEST MARZENIE BŁĘKITNYCH WIERSZY
Świat jednym miłości motorem
krzyk mój nad nim ulata
krzyk płomień płowy płodności gore
70nie najlepszy nie ostatni nie pierwszy
jestem anteną drgającą tego świata
Upiorną codziennością świeci każda nagość
jak przez pajaca przez żywe ciało przewleczona nić
nie ma tego w żadnym eposie
75takich ksiąg nie wiezie znikąd wagon
że męczyć własną mękę to żyć
Dziewczątka zakonnice i dziwadła z mózgu
smutne damy w żałobie nietoperze o olbrzymich ustach
władacie mną ja władam wami
80przede mną odkryte to co wam się z rąk wymyka
która może jest pusta
i strefa od pierwszego do setnego zwrotnika
85tętnią jeźdźcy tuż koło mnie
wbrew ziemi tu mi bezdomnie
a dalej w otchłani świeci czyściec
od rozpusty nierozum i wiara
od zgubienia poezji niepokój
90ziemio duszo stara
1926 roku
Bunt uwiądł
w ramionach miłujących uwięziony mówię
mowa się rytmicznie tka
95jeden wyraz drugiemu rówien