Karol MaliszewskiCiepły grudzień
„jastrząb kwilił, co rozwścieczało psy.
krzesło w rzece. kry”.
1Tu szedłem, a tam dosłownie
leżałem pod brukiem, pod pianą liści
bitą na asfalcie: oddech ziemi
strofował mnie, naprowadzał —
5zaczynały się schody, korytarze.
Tak się leży, tak układa,
wyrównuje oddechy ze wszech stron —
w sobie. Tak się widzi kroki
od spodu, przeczuwa podeszwy; podejrzany
10wiatr. W zajezdni dużo flag.
Trochę szedłem, ale coraz bardziej
obraz zachodził w głąb. Zachodziłem,
zaszedłem, stoję nad otwartą
myślą: w notatniku zaciskał się
15rząd, gwar brył. I sny.
Kręto, przestrzennie, lustrzanie.