Bjørnstjerne Bjørnson
Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza
Tego było Torbjörnowi za dużo.
Spojrzał wokoło, badając miejsce. Ale znowu wmieszali się dwaj starsi...
Tego było Torbjörnowi za dużo.
Spojrzał wokoło, badając miejsce. Ale znowu wmieszali się dwaj starsi...
I tę to naszą kochaną szkapę ojciec by sprzedać miał?
Było to w naszym rozumieniu...
— Proszę „wielmożnego” — zawołał zdyszany, robiąc „front” u progu. — Pod piątym rewolucja! Osmólec tak tłucze Onufra...
Był straszny. Oczy jak pochodnie, twarz trupio ściągnięta, zęby wyszczerzone jakby do kąsania. Na ustach...
— Wszystko to kmiecie, żupany, starszyzna. Kneź ich poi, to im się po miodzie wyrywa czasem...
— Za co mnie wyklinacie? — zawołał. — Psie syny, nieposłuszne! Co ja wam winien?… Jam ich ręką...
Nigdzie mu weselej nie było jak tam, gdzie się bić miano. I teraz też usta...
— Pozabijają się! Wstyd! Obraza boska! Biją się jak chamy! Fabian, upamiętaj się! Ładyś, rzuć widły...