Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część czwarta - Lato
Niewypowiedzianie parło ją cosik za nim i tak strasznie ponosiło, że aby się nie dać...
Niewypowiedzianie parło ją cosik za nim i tak strasznie ponosiło, że aby się nie dać...
Nie dojrzał nikogo, ale przystanął i słuchał z zapartym tchem.
— Byś skisł… Puść me, puść...
Msza się odprawiła, kazanie było, druga msza przeszła, naród śpiewał społem, modlił się, wzdychał, płakał...
Szła przed siebie, ani wiedząc, co ją niesie i dokąd.
Wzdychała głęboko, czasami ręce rozwodząc...
Wlazła też niechcący na Marysię Balcerkównę z Wawrzkiem; gdziesik pod płotem, w grubym cieniu stojali...
Zdawało… zdawało mi się — że ta bluzka… Cóż to za bluzka… Niechże Marynia się...
Jeżeli dwoje młodych ludzi siedzi sam na sam w pokoju, je kolację i pije wino...
Więc poślij co prędzej, bo widzisz, może on być waszym pośrednikiem. W każdym razie umówcie...
Zastałem Aleksandrynę na łóżku, trochę zmęczoną, prawie w stroju, a dosłownie w pozie księżnej Urbino...