Joseph Conrad
Lord Jim, tom pierwszy
Gdy się przypatrywałem kapitanowi Brierly'emu — siedzącemu obok skromnego sędziego o bladej twarzy, który przewodniczył...
Gdy się przypatrywałem kapitanowi Brierly'emu — siedzącemu obok skromnego sędziego o bladej twarzy, który przewodniczył...
Widok starego Jonesa we łzach, obcierającego łysą głowę czerwoną bawełnianą chustką, żałosne szczekanie psa, niechlujstwo...
A więc Jim rozważał, czy ma odebrać sobie życie, niech go licho! Pogrążył się w...
Znalazł jednego! I nawet ten człowiek, bogaty w doświadczenia różnorodne i wstrząsające, uczuł się nieco...
Nie usłyszeli odpowiedzi. Lecz ich krzyki jakby przypomniały coś Whalleyowi. Wrócił po omacku na poprzednie...
— Przychodziła mi także na myśl łódź tych ludzi — ciągnął Heyst. — Moglibyśmy dostać ją w ręce...
Natura, przygniatając nas tyloma nieszczęściami, a dając nam niezwyciężone przywiązanie do życia, postąpiła z człowiekiem...
Takie codzienne traktowanie mnie było mi tyle nieznośne, iż każdego momentu nie myślałem nic więcej...
wszystkie gatunki graczów przeciągały przede mną. Jeden z nich zastrzelił się w moich oczach… a...
Samobójstwo, będąc rodzajem śmierci z wyboru, jest w kulturze ukształtowanej przez chrześcijaństwo traktowane jako naruszenie porządku natury, poważny grzech oraz tchórzostwo (uchylenie się przed stawieniem czoła losowi — por. dylematy Hamleta). Z tego powodu samobójcom odmawiano religijnego pogrzebu; stawali się oni — po śmierci — wyrzutkami społeczeństwa. Jednakże, jak wiadomo w innych kulturach (choćby w starożytnym Rzymie, czy w Japonii) w pewnych okolicznościach był to rodzaj śmierci honorowej i godnej, wymagającej przy tym pewnej siły charakteru i odwagi (por. choćby przykład śmierci Petroniusza w Quo vadis). Swoisty urok miało samobójstwo dla romantyków i w tym okresie było otoczone aurą melancholijnego piękna.