ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Bolesław Leśmian, Łąka (tom), Wspomnienie
Zaloty → ← W malinowym chruśniaku (cykl)

Spis treści

    1. Droga: 1
    2. Dzieciństwo: 1
    3. Grób: 1
    4. Ogień: 1
    5. Przyroda nieożywiona: 1 2
    6. Sen: 1 2
    7. Wspomnienia: 1
    8. Wzrok: 1
    9. Zwierzęta: 1 2

    Uwspółcześnienia:

    Pisownia łączna/rozdzielna: po za > poza; napozór > na pozór; zdala > z dala; zdaleka > z daleka; nawskroś > na wskroś; zlekka > z lekka; niewiadomo > nie wiadomo; po przez > poprzez.

    Fleksja: tem > tym; samem > samym; każdem > każdym; czem > czym; wonnem > wonnym; którem > którym.

    Interpunkcja, np.: i złotych i owych > i złotych, i owych

    Inne zmiany: ciemno-purpurowych > ciemnopurpurowych.

    Bolesław LeśmianŁąkaWspomnienie

    1
    Wspomnienia, DzieciństwoLubię wspominać te dziecięce lata,
    Gdym zaniedbując całą resztę świata,
    W znajome pole szedł[1] razem z pastuchem
    Krów, co bezładnym swych rapci[2] rozruchem
    5
    Niską przed nami nieciły kurzawę,
    Ściągając na się[3] wybiegły nad trawę
    Deszcz much zielonych i złotych, i owych
    Samotnie skrzących, ciemnopurpurowych,
    Co dogadzając przemyślnemu skrzydłu,
    10
    Wpadają nagle w samo ślepie bydłu,
    Zapatrzonemu w dal, jak w swą oborę.
    Przyroda nieożywiona, ZwierzętaZawszem widywał po drodze brzóz korę
    W brunatne pręgi i te same cienie
    Lip na murawie, i żółtych motyli
    15
    Nagłe w powietrzu skrzydeł rozdwojenie,
    I nagły w trawę zlot, gdy do badyli
    Nóg się czepliwych przytwierdzają schwytem —
    I przykucnięte nad stawu błękitem
    Kaczki, co naszą zaoczywszy[4] trzodę,
    20
    Niezgrabnie, piersią zsuwały się w wodę —
    I tłumy wróbli, co z głuchym łoskotem
    Sfruwały z płotu, aby tuż pod płotem
    W długi się szereg rozsypać na trawie.
    Wzrok, Droga, Grób, SenI widywałem wszystko i nic prawie,
    25
    Na niewidziane znając drogę całą,
    Bo odbywałem ją zarówno w sobie,
    Jak poza sobą. Dziś wierzę, iż w grobie,
    Gdy z mymi snami sam na sam zostanę,
    Znów ją odbędę, znów na niewidziane,
    30
    W tym samym słońcu, jak we śnie przystało.
    Szliśmy więc dalej, brnąc w słonecznym złocie
    I ocierając zerwanym w przelocie
    Łopuchem[5] mokre, przepocone czoło.
    A gdyśmy wreszcie tłumnie i wesoło,
    35
    Olśnieni ciszą i połyskiem trawy,
    Na otworzyste[6] wkroczyli pastwisko,
    OgieńWnet rozniecone dla własnej zabawy,
    Bezpożyteczne na pozór ognisko,
    Co niewidzialnym pod słońce płomieniem
    40
    Drgało, za każdym widoczniejąc drgnieniem,
    Kładłem żołędzie i wiśniowe liście,
    Ażeby skwiercząc, dymiło się wonniej.
    O, jakże kwiatom bywało przejrzyście
    W mych oczach, gdzie się odbiły przestronniej,
    45
    Niżli w tej wodzie, co ciekła strumykiem
    Przez nasze palce, gdyśmy w niej maczali
    Chleb, w kostki tępym krajany kozikiem[7]!
    Tak spożywałem go: ze wzrokiem w dali,
    Jakby na zawsze, utkwionym — odruchem
    50
    Warg swych zajęty, wsłuchany półuchem
    W chrapliwe, senne i parne oddechy
    Krów, co mozolnie przeżuwały zioła,
    Tej ociężałej doznając uciechy,
    Która im każe nie patrzeć dokoła
    55
    W nic, jeno[8] przed się znieruchomić[9] pyski,
    Ociekłe śliną i pachnące mlekiem.
    Przyroda nieożywiona, ZwierzętaA taka cisza na ten czar pobliski
    Szła z dala, jakby wiek mijał za wiekiem,
    Nie czyniąc zmiany, nie tykając wcale
    60
    Pilnie ku słońcu roziskrzonych kwiatów,
    Ani świegotu skowronka w upale
    Południejących nieustannie światów,
    Na których błękit wsparł się mimochodem.
    Naówczas[10] wpodłuż[11] kładłem się na trawie,
    65
    Ażeby badać skrycie i ciekawie
    Znajomą łąkę, oglądaną spodem,
    Co rozumiejąc, czym jest taka chwila,
    Sama przede mną swą gęstwę rozluźnia,
    By mi ukazać, jak się cień motyla
    70
    Tuż za skrzydłami po kwiatach opóźnia,
    I jak bąk w futro odziany tygrysie
    Na złotym jaskrze[12], olbrzymiejąc[13], skrzy się,
    Coraz to z innej zachodząc go strony —
    I jak przez maku czerniawą purpurę
    75
    Żuk, w wonnym wnętrzu chytrze zatajony,
    Prześwieca plamą ruchliwą i ciemną —
    Jak chwiejna żaba, wznosząc ślepie bure
    W żółtej obwódce ku niebu, woń ziemną
    Pochłania krótkim a szybkim oddechem,
    80
    Co jej podgardle w miech[14] wzdyma białawy,
    A pysk pozornym koślawi uśmiechem,
    Jak boża krówka[15] na kończynie trawy
    Z trudem swe skrzydła ku słońcu wyzwala,
    Rozpoławiając sztywnego korala
    85
    Pancerz, zbyt mocno na karku zemknięty —
    Jak na włochatym, szorstkim liściu mięty,
    Wzdłuż rubinami wysadzana szczelniej
    Lśni gąsienica, wspinając się dzielnie
    Na tylnych łapkach, i dalszy kierunek
    90
    Węszy swym pyskiem, z którego wycieka
    Płyn bursztynowy, jarząc się z daleka —
    I jak wypełzły skądciś[16] na rabunek,
    Pod kaszką[17], niby pod strzechą ze srebra,
    Wisi w powietrzu, chwiejąc się na strony,
    95
    Pająk brzuchaty, na wskroś prześwietlony,
    Żem widział z lekka zaznaczone żebra,
    Niby misternie przeplatane cienie.
    A pod tych istnień zgiełkiem i natłokiem
    Czułem pierś ziemi i jej roztętnienie
    100
    Pod moją piersią, zdławioną urokiem.
    SenI zdało mi się, że na sny radosne
    Lęgnę się w słońcu wraz z tłumem owadów,
    Dziw pierworodny, co z podziemnych sadów
    Wypełznął, węsząc żer oczom na wiosnę!
    105
    I zdało mi się, że wokół i wszędzie
    Z głową tak samo, jak moja, upalną,
    Leżą w tym samym, co i ja, obłędzie,
    Czynne w milczeniu tęsknotą chóralną,
    Snem jednoczesnym objęte istoty,
    110
    Ukryte w trawie aż po czub swój złoty,
    Olbrzymie, cudne, miłosne, złowieszcze,
    Co zgodnie dysząc, w łąkę patrzą chórem
    I widzą twarz mą nie wiadomo w którym
    Królestwie istnień, nieznaną im jeszcze,
    115
    Lecz do ich twarzy podobną z brzemienia
    Słońca na oczach, pełnych zapatrzenia.
    I poprzez kwiaty rozmyślałem w trawie,
    Czyli je spotkam tam — w świecie na jawie,
    Kiedy przybiorą kształt ludzki i lice[18],
    120
    Aby zachować naszą tajemnicę…
    I czy tych braci, co dzisiaj pokotem[19]
    Mój sen zalegli[20], jako płaz przy płazie,
    Gdzieś poza łąką spotkanych przelotem
    Poznam po oczu odmiennym wyrazie?

    Przypisy

    [1]

    gdym (…) w znajome pole szedł — konstrukcja z ruchomą końcówką czasownika; inaczej: gdy szedłem. [przypis edytorski]

    [2]

    rapcie — paski do podwieszania szabli u pasa. [przypis edytorski]

    [3]

    na się — dziś popr.: na siebie. [przypis edytorski]

    [4]

    zaoczyć (rzad.) — zobaczyć. [przypis edytorski]

    [5]

    łopuch — łopian, dziko rosnąca lecznicza roślina o dużych liściach. [przypis edytorski]

    [6]

    otworzysty (daw.) — otwarty. [przypis edytorski]

    [7]

    kozik — nożyk ze składanym ostrzem. [przypis edytorski]

    [8]

    jeno (daw., gw.) — tylko. [przypis edytorski]

    [9]

    znieruchomić (przestarz.) — unieruchomić. [przypis edytorski]

    [10]

    naówczas (daw.) — wówczas, w tym czasie. [przypis edytorski]

    [11]

    wpodłuż — dziś popr.: wzdłuż. [przypis edytorski]

    [12]

    jaskier — niewielka roślina o drobnych kwiatach w kolorze żółtym, białym, czerwonym lub innym, występująca na podmokłych terenach. [przypis edytorski]

    [13]

    olbrzymieć — znacznie rosnąć, stawać się olbrzymem. [przypis edytorski]

    [14]

    miech — przyrząd tłoczący powietrze; wór. [przypis edytorski]

    [15]

    boża krówka (pot.) — biedronka, drobny chrząszcz o czerwonym tułowiu w czarne kropki. [przypis edytorski]

    [16]

    skądciś (pot.) — skądś. [przypis edytorski]

    [17]

    kaszka (łac. Gypsophila paniculata) — roślina o drobnych białych lub różowych kwiatach, często wykorzystywana w bukietach. [przypis edytorski]

    [18]

    lico (daw.) — twarz; dziś popr. forma B. lm: lica. [przypis edytorski]

    [19]

    pokotem — jeden obok drugiego. [przypis edytorski]

    [20]

    zalec — o wielu osobach lub przedmiotach: wypełnić sobą jakąś przestrzeń. [przypis edytorski]

    15 zł

    tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

    35 zł

    tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

    55 zł

    tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

    200 zł

    tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

    500 zł

    Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

    20 zł /mies.

    Dziękujemy, że jesteś z nami!

    35 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

    55 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

    100 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

    Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

    Dane do przelewu tradycyjnego:

    nazwa odbiorcy

    Fundacja Wolne Lektury

    adres odbiorcy

    ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

    numer konta

    75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

    tytuł przelewu

    Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

    wpłaty w EUR

    PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

    Wpłaty w USD

    PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

    SWIFT

    WBKPPLPP

    x
    Skopiuj link Skopiuj cytat
    Zakładka Istniejąca zakładka Notka
    Słuchaj od tego miejsca