- Bóg: 1
- Duch: 1
- Góra: 1
- Rośliny: 1
- Strach: 1
- Stworzenie: 1
Jan KasprowiczZ wichrów i hal, Z AlpNa lodowcach Aletschu
Towarzyszowi podróży,
dr. J. Czerniakowi.
I
1
Wśród nich, jak wyspy, straszne sterczą złomy;
W górze niebieskich kryształów ogromy,
Rozpłomienione słonecznemi żary.
5Fioletowe zniknęły opary —
I wzrok nasz, cudów przedwieku łakomy,
Ma tuż w nagości dziewiczej widomy
Znak bożej siły, źródło wielkiej wiary.
I z ciał tych naszych, zawisłych bezwładnie
10Na opoczystych urwiskach, ulata
Duch, zachwycony, nad śnieżne przestworze —
Nad czarne szczyty, śmiejące się zdradnie
Obliczem z lodu, i klęka w pokorze
Gdzieś przed nieznanym źródłem tego świata.
II
15Milczący szliśmy zamarzłym dunajem,
W skok przekraczając kotliny bezdenne,
Bramice śmierci dla człeka, promienne
Wrótnie żywota dla tych sił, co wzajem
Zwalczają siebie, wieczyste a plenne
[1]
20W zmian nieskończoność. Nad tych lodów krajem,
Nad tą kuźnicą drzemią szczyty senne,
Ciche, błyszczące. I my błędni stajem
[2]
Z dziwu i słuch nasz tężymy w tej ciszy
25Onego Ducha, co miał moc, by w tumy
[3],
Nieb sięgające, pospiętrzać opoki…
Strach !… Czy nie zerwą dziś się jego szumy,
By świat ten wkoło zwalić, strącić w mroki?!…
III
Spoza gór czarnych, zza śnieżnych przełęczy
30Szum dolatuje: O lodów pokłady,
O skalne zręby łamią się kaskady,
A tam! — lawina głuchym hukiem jęczy.
Ach! szum ten duszę przygniata i męczy:
Nie zwykła ona chadzać tymi ślady…
35
RoślinyLecz patrz! u stóp się macierzanka wdzięczy
W mchach, których głaźne nie pocięły grady.
A tu — rumianek naszych pól… I z drogi
Straszliwej grozy, przejmującej trwogi
Dusza na skrzydłach znużonych uchodzi
40W kraj łąk i lasów rodzinnych. Lecz błogi
Sen rychło rzuca i wraz z Śmiercią brodzi
W kaskad, przepadlisk i lawin powodzi.