Stanisław Przybyszewski
Androgyne
Całymi nocami siedział przy ognisku elektrycznego światła, patrzał przez potężne pryzmaty latarni na wiecznie nowe...
Całymi nocami siedział przy ognisku elektrycznego światła, patrzał przez potężne pryzmaty latarni na wiecznie nowe...
A było, jakby się ze wszech stron przestrzeń ścieśniała, ku niemu się zbliżała, jakby linie...
Tam wybiegałem latem w największy popołudniowy skwar i upał, kładłem się w cieniu topoli, wsłuchiwałem...
Otóż nauka różokrzyżowców o ogniu:
To, co ogniem nazywamy, to tylko ordynarnym, materialnym oskorupieniem ognia...
W czasie, kiedy studiowałem w szkole w Toledo, czcigodny ojciec w diable Pikatris, rektor fakultetu...
A tak człowiek poczciwy a poczciwie rozważny jest jako blask słoneczny, co wszytki kąty oświeca...
Noce zaś tak samo były ciężkie do zniesienia, hurkotliwe, zadeszczone, a tak ciemnicami przejęte, że...
gdzieniegdzie błyskały już okna i padały na wodę długie, porwane, drgające odbicia świetliste… a spoza...
Na niebo wtaczał się zza lasów księżyc w pełni i rozsrebrzał czuby drzew, i siał...
Motyw ten przeznaczony jest do zaznaczania fragmentów, w których opisy oddziaływania lub przemian światła (wschodów i zachodów słońca, tajemniczego blasku księżycowego itp.) mają wpływ na postrzeganie rzeczywistości, oddają stan psychiczny bohaterów, czy wręcz dają wgląd w prawdę o świecie. Z tym ostatnim przypadkiem mamy do czynienia np. w Marii Malczewskiego (która, niestety, nie znajduje się obecnie w lekturach szkolnych), kiedy Wacław wraca nocą do swej ukochanej Marii, dopełniwszy warunków, które miały zapewnić akceptację ich związku, pełen nadziei na spokojne, szczęśliwe życie i spełnienie swej miłości. Wchodzi przez okno do sypialni Marii — zupełnie w guście kochanka romantycznego — lecz na łożu zastaje jej ciało nie uśpione, ale martwe. W drodze i w pokoju Marii towarzyszy Wacławowi księżyc, którego „twarz” zdaje się być ironicznie uśmiechnięta — jakby szydził on z bezowocnych usiłowań i daremnych pragnień ludzkich. Światło księżyca, padając na trupa dziewczyny, daje mu pozór życia — Wacław stara się początkowo ocucić Marię, a kiedy odkrywa prawdę (że podstępnie wywabiono go z domu, żeby Marię zamordować), popada w szaleństwo. Światło księżyca, zwyczajowo oświetlające schadzki kochanków i tu przywołane początkowo w pozornie podobnej funkcji, ostatecznie służy odsłonięciu prawdy o ironii tragicznej, wpisanej w los człowieka, ironii określającej jego kondycję.
W Sklepach cynamonowych Schulza znajdziemy natomiast opis oddziaływania silnego światła słonecznego — skutkiem czego latem słońce jakby nakłada na wszystkie twarze tę samą maskę swych czcicieli, tj. nadaje wszystkim twarzom ten sam grymas.
Ponadto istnieją oczywiście jeszcze konwencjonalne znaczenia wschodu słońca (zmartwychwstanie, początek życia) i zachodu (śmierć, początek panowania mrocznych sił zła); zob. też: pozory, cień.