Maria KonopnickaDamnataLirnikowi na „via Montebello”
„W ogniach jesteś świętych — idź i świeć”.
(Z listu T. L.)
1Słowy mnie swemi namaścił zdaleka,
Jakoby święte wylawszy oliwy
Na czoło moje, ten pieśniarz, co czeka
Oparty o swój kij pątniczy, krzywy,
5Aż łódź tułacza odbije się z brzega,
Do ostatniego, cichego noclega.
A sam, pośpieszny będąc w drogi one,
Patrzył komuby swą lirę zostawił,
I pieśni, jako gołębie uśpione…
10A zaś mnie jasną ręką błogosławił,
I rzucił na mnie przebłogie swe blaski,
I zdał dziedzictwo miłości i łaski.
Słowy mnie swemi namaścił do pieśni,
I struny zładził na sercu mem drżącem,
15Jako ci ślepce, co chodzą boleśni
Po sinym stepie, po polu grającem
Od ech, a ręce na srebrnych piołunach
Nad mogiłami kładą, jak na strunach.
Aż one zioła gorzkie i żałosne
20Złotą się gędźbą rozbrzęczą po stepie,
I poczną wróżyć kurhanom tym wiosnę,
I szum obudzą w wyschniętym czerepie,
I kość obwieją na stepie spróchniałą
Echem, co niegdyś na szpiku jej grało.
25Jako na skałach siedzący orłowie,
Wypatrzył lot mój pierzchliwy i niski,
I tchu mi dostał, i mocy w swem słowie,
I sam się mienić począł w różne błyski,
By mnie nauczył, jak z piersi snuć zorze,
30I wielkie światła jutrzenne a boże.
I pióra zjeżył siwe, i pod pióry
Piersi pokazał zczerniałe i krwawe,
A zaś się lotem wyniósł, i wskroś chmury
Przebił na wielką świetlistą kurzawę,
35I uczył brać się do słońca od ziemi,
Bez jęku, skrzydły bijący krwawemi.
I rzekł mi: «W ogniach świętych jesteś oto —
Idź, a świeć, bym się na ciebie nie żalił»
I dziwną ducha swojego robotą,
40W jasny mnie płomień objął i zapalił.
I wiem, że już mi w ogniach onych chodzić,
I żyć płomieniem — i płomienie rodzić.
A nie z rozkoszy próżnej, ni z uciechy
To gorejące wzięłam namaszczenie:
45Bo rzadkie w pieśni ziemi tej uśmiechy,
A ciężą na niej popioły i cienie
Rzeczy pomarłych, a praca to sroga
Śpiewać, gdy w piersiach jest ucisk i trwoga…
Ale mi czynić trzeba, co duch zdarzy,
50A iść za głośnym od mogił podmuchem
Ku jutrzni onej, co na dzień się żarzy,
I za tym wielkim, żórawim łańcuchem
Pióreczkiem lecieć porwanem od ziemi,
Z piosenką cichą i łzami srebrnemi…