1
I szczęśliwe sobą były.
Jeden się zwał Bezendech, Newazendech drugi
W jednym jadły korytku, z jednej piły strugi.
5Razem po polach bujały,
Razem do domu wracały.
Zgoła czy w wieczór, czy rano,
Zawżdy je razem widziano.
10Zażyłości poufałej
Nie najdłuższe było trwanie.
Bezendech chciał świat odwiedzieć
[2],
Uprzykrzyło się na miejscu siedzieć,
15I poleciał… Miło było,
Co obaczył, to bawiło.
Gdzie siadł, nowe widowiska.
Wtem, gdy już noc była bliska,
A odpocząć sam gdzie nie wie,
20Usiadł na drzewie.
Nadeszła burza, grad i ulewa;
Spuścił się z wierzchołka drzewa.
I tak jeszcze gorzej było.
Wspomniał więc sobie, jak miło
25Spokojnej chwili używać,
W gołębniku odpoczywać.
Po smutnej porze
Nastały zorze.
Deszcz, grad, grzmoty ustały.
30Wskroś przemokły, zmartwiały,
Widząc już rzeczy postać okazalszą
[3],
Otrzepawszy skrzydełka wziął lot w drogą dalszą.
A gdy coraz nowymi widoki się cieszy,
35Był to jastrząb w pędzie lotny.
Gołąb zwrotny,
Jak mógł, uciekał… Wtem orzeł z góry,
Straszny pazury,
Padł na jastrzębia; i gdy walczyli,
40Korzystając z dobrej chwili,
Przecież tę miał pociechę,
Iż się dostał pod strzechę.
NiewolaNazajutrz, gdy dzień nastał pogodny,
Letki, bo głodny,
45Postrzegł gołębia: a on się pasie.
«I to zda się!»
— Pomyślał sobie; więc się z nim wita.
Strawa obfita,
Potrzebna zdrowiu,
50Na pogotowiu.
Niedługo myśląc jął się do jadła.
Wtem sieć zapadła
I wraz z kolegą został w więzieniu.
Gdy więc w srogim utrapieniu
55Płakał stroskany,
Postrzegł, iż tamten był uwiązany.
LosWięc mu złorzeczył, mądry po stracie,
A ów: «Nie krzycz, bracie,
Płacz tu i krzyk nie pomoże!
60Jakeś wpadł, tak i siedź, niebożę.
I mnie się to przydało
[4].
Lecz poweźmy myśl wspaniałą!
Kto wie, czy wspólni
Nie będziem wolni?»
65Jakoż tyle pracowali,
Iż się z więzów wydostali
I każdy w swoją poleciał stronę.
Bezendech, kontent, iż miał ochronę,
70Powędrował do domu.
Już widział z bliska
Miłe siedliska,
Już do swojego domku się spieszył,
Gdy strzelec skrzydło strzałą wskroś przeszył.
75Wpadł w studnią i ostatnia ginęła otucha;
Szczęściem niespodziewanym studnia była sucha.
Więc kiedy się ocucił,
A do lotu jak powrócił,
A raczej gdy sił zdobywał,
80Ponad ziemię podlatywał,
Pełen wesela,
Znalazł dom i przyjaciela.
PodróżA doznawszy, jak podróż i trudzi, i smuci,
Przysiągł, iż więcej do niej nie powróci.