- Czas: 1
- Kobieta: 1
- Krew: 1
- Księżyc: 1
Karol MaliszewskiJak księżyc
1
Rozpięta bielizna kołysze się, koi mnie
widok muru z wyjętą znów cegłą.
Biaława kość świtu, długo ją ssały
5bezdomne kundle, tłucze się w zaułku —
co stąd, a co nie stąd,
jaki świat opiewać? Zerkać
na zegarek, patrzeć na termometr,
kpić z tutejszych chmur, ruin,
10brzóz i kasztanów. Rzadko
skrzydło wzlatuje: wzgardliwe
wzruszenie ramion, rozgrzewa powietrze
regularne słońce; panika w oczach… jak-się-życ;
i znów krew, szybki oddech
15paruje nad miastem, mgła z niedomówień,
ze wspólnych ust.