- Gra: 1
- Jedzenie: 1
- Marzenie: 1
- Miasto: 1
- Praca: 1
Józef Czechowicznuta człowieczaopowiadanie
1
że nawet w słojach stołu frunęły dymy nad rzeką
za jabłkiem odpływającym spoglądał wędkarz starzec
punkt perspektywy je wciągał rzucony dość daleko
5
owoc ten targowisko zroniło skłute dżdżu szydłem
a przylepione do wzgórz rojnymi plastrami tłumów
gdzie mleko w obłych blaszankach białym trzepało skrzydłem
Miastotarg ów zroniło miasto niech się poleje ku wodzie
miasto wsporniki
[1] pochyłe igły gotyckich wieżyc
10które krzyżami od Trójcy bodzie obłoków łodzie
i biega w jarach zielonych nie chce jak inne leżeć
dian przechodził tamtędy niedostrzegalny a hardy
darł ornaty lazuru aż słodko w zaułkach grało
Granatknął się na włóczęgów tak ostro sypali karty
15nie patrząc znad gry do góry na pięknej tęczy pałąk
odbiegam od rytmu wiersza dian patrzy ze schodów wielkich
znów targowisko w błocie dwóch dorożkarzy podeszwy
Jedzeniejeden kiełbasę dzielił drugi bulgotał z butelki
na przyjacielskie śniadanie pośród drzew kałuż i mierzwy
[2]
20dian wracaj wróć do wyliczeń świeżość poranka wiotczeje
zachłanny świat jak banię wynosi nad siebie światło
dian czas na ciebie spełnij matematyczne nadzieje
doprawdy starzec rybaczy stracił już z oczu jabłko